niedziela, 27 października 2013

Rozdział 14


.

***Perspektywa Jixx'a***
Kiedy byliśmy u Carly w szpitalu,do ssali wszedł jakiś facet.Po minach dziewczyn było widać,że go znają.
-O witam dziewczęta. Carly nie myślałem że zobaczę Cię kiedyś w takim stanie.Naprawdę bardzo mi przykro- powiedział z głupawym uśmieszkiem na ryju.Zobaczyłem jak Ash bucha złością.Czyż by nasze małe,kochane  dzieciątko się zakochało?O jak słodko!
-Sean czego ty od nas jeszcze chcesz?-zapytała wściekła Cass.
-Spokojnie,chce porozmawiać.Ale na osobności,tylko z wami dziewczyny.-
-Nawet mowy nie ma!-
-Ash zamknij się!Dobra pogadajmy,ale chwilę.-Carly usiadła na łóżku i zabijała Ashley'a wzrokiem. Kiedy wyszliśmy na korytarz Andy i Ashley chodzili w kółko jak nakręceni.Musze przyznać to w chuj irytowało.Po jakiś 15 minutach,ten cały Sean wyszedł z sali.Spojrzał tylko na nas i poszedł do wyjścia.Nie trudno zgadnąć że Pan Jednorożec Andy i Pan Tęcza Ashley obrazu wbiegli na sale i zaczęli o wszystko wypytywać.Na samą myśli o tych "panach" zacząłem się śmiać.Dziewczyny nie powiedziały nic oprócz tego że dowiemy się w swoim czasie.Po jakimś czasie w szpitalu pojawiło się rodzeństwo dziewczyn.Musze przyznać że są wspaniali.

****dwa tygodnie później****
***oczami Andy'ego***
Carly już od kilku dni jest w domu.Przez te dwa tygodnie temat tajemniczego Sean nie był poruszany,chodź prawie co noc Cassie wymykała się z domu.Dzisiaj przy objedzie postanowiłem poruszyć ten temat.Kiedy już wszyscy siedzieli przy stole,zabrałem głos.
-A wiec.Hłe hle hłe...Droga Cassie i Carly.Proszę nam powiedzieć kim bym wasz znajomy ze szpitala?-zapytałem ,a wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotę.
-Ehh,dobra dowiecie się dzisiaj,ale nie w tym momencie.-
http://s2.blomedia.pl/autokult.pl/t/616x0/2012/10/Dodge-Challenger-SRT8-UltraViolet-16-259694-616x410.jpgZjedliśmy w spokoju obiad,bez żadnych rozmów itp. Po południu Cass wyszła z domu bez słowa.Chciałem za nią iść,ale Carly i Jessie mnie zatrzymały.Mała i Peter widać wiedzieli kim był Sean.po jakimś czasie usłyszałem głośny warkot silnika.Kiedy podszedłem do okna zobaczyłem niezłą brykę na naszym podjeździe.Kiedy drzwi od auta się otwarły doznałem szoku.

-----------------------------------------
Hej!Mam nadzieje że rozdział wam się podoba :P Na to nic ,nie przedłużamy już :D Więc do następnej notki :*

piątek, 18 października 2013

Rozdział 13

***oczami Ashley'a***

Stałem na tym cholernym korytarzu z nerwów obgryzając paznokcie. Nie wiem co się dzieje w sali u Carly , kurwa mać!!! Dlaczego to ją spotkało ? No ja się kurwa pytam dlaczego !!!! Chodziłem w kółko , myśląc nad sensem życia. Jeżeli ona , to i ja... Kurwa Ash ogarnij się ! Oni ją uratują. Muszą!
-Ashley ! Co się dzieje?-krzyczała Cassie podbiegając do mnie.
-Serce Carly , stanęło... Powiedziałem te trzy słowa i dalej zacząłem obgryzać paznokcie z nerwów. Podszedł do mnie Andy.
-Ashley , wszystko będzie w porządku , nie obgryzaj tych paznokci , bo już krew ci się leje.
Tak , Andy miał rację. z moich '' paznokci '' lała się już krew. Nawet tego nie poczułem. Miałem to w nosie , czy się krew leje czy nie. Ja chcę Carly. Chcę by żyła! Nie chcę jej stracić !
-Ashley...
Już miałem coś mówić , ale przerwał mi wychodzący lekarz z sali Carly.
-Co z nią?!?!?!?!
-Pani Carly.......
-Nie , to nie może...
-Żyje....
Olaboga! Co za szczęście! Mój szkrabek żyje! Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Jak dobrze , że wszystko jest z nią okey.
-Widzisz Ashley , a nie mówiłem?-szeptał Andy łapiąc mnie za ramię.
-Taak , panie doktorze mogę do niej wejść ?-zapytałem
-Tak , oczywiście. Proszę.
Wszedłem do sali i od razu podszedłem do łóżka szpitalnego i ucałowałem Car w czoło. Złapałem ją za rękę , brakuje mi jej.
-Carly , zdrowiej szybko.-szeptałem.

***oczami Andy'ego***

Dobrze mówiłem Ashley'owi , że wszystko będzie dobrze. Każdemu ulżyło po wiadomościach od lekarza.
-Ja też chcę do niej wejść.-mówiła Cassie.
-Tak wiem , ja też bym chciał. Carly jest dla mnie jak siostra.-mówiłem.
-Prawdę mówiąc.... Też tam chcę wejść.-odezwał się CC.
Każdy chce wejść do Carly , ale Ashley jest teraz. Obejrzałem się i usłyszałem otwierające się drzwi. Spojrzałem a z nich wyłonił się Ashley.
-Wejdzcie.-powiedział.
Cassie od razu rzuciła się w stronę drzwi. Brakuje jej Carly, widać to. Ja nie wiem co by przeżyła Cassie gdyby ją straciła.
-Jak z nią?-zapytałem przyjaciela
-Chyba dobrze i niech tak pozostanie. Nie chcę przeżywać tego jeszcze raz.-tłumaczył Ashley.
***oczami Cassie***
Usiadłam przy łóżku szpitalnym na krześle i złapałam dłoń Carly. Przy okazji przysłuchiwałam się rozmowie Andy'ego z Ashley'em. Nagle coś mnie ruszyło.
-O kurwaa... !-powiedziałam.
Ashley szybko znalazł się obok mnie razem z Andy'm.
-Cass! Co jest ?!
-Carly... jej.. ręka! Ona ścisnęła moją dłoń...-resztę słów wypowiedziałam szeptem.
Ashley popatrzył na mnie jakoś inaczej i po chwili sam zamarł.
-Ona się wybudza , a nie powinna.-powiedział Andy.
Andy ma rację , ona jeszcze nie powinna sie wybudzać. To dla niej bardzo złe. Po chwili wszedł jakiś lekarz na sale.
-Dlaczego Carly sie wybudza ?-zapytał Ashley.
Widać troszku miał podniesione ciśnienie.
-Musimy ją wybudzić , musimy sprawdzić czy dobrze z nią jest.
-Pan chyba jest głupi.-powiedziała Cassie.
-Niech pani uważa co mówi. To ja tu jestem lekarzem , a nie pani.
Nosz co za cham...
-Uuuuumm...?-usłyszeliśmy
-Carly?!
-A..Ash...Ashley??? Gdzie ja jestem ?
-Tak to ja Ashley , jesteś w szpitalu.
Ashley momentalnie znalazł się przy niej. Ja także z Andy'm tam byłam.
-Boli...mnie...wszystko.-wyszeptała Carly.
Car mówiła każde słowo z wielkim wysiłkiem.

***oczami Carly***

Szłam chodnikiem po ciemku. Po chwili poczułam , że leżę. Zobaczyłam jakąś ciemną postać nade mną.
-A kogo my tu mamy ?!-usłyszałam od tej postaci
Jak zobaczyłam , że to były Cassie zamarłam na chwilę.
-Co ty chcesz ode mnie?!?!
-Niech ci powie twoja przyjaciółeczka!-krzyknął w moją stronę.
Zaczęłam się trząść ze strachu. A on zaczął się ze mnie śmiać , widząc moją minę.
-I co teraz?
Chciałam się podnieść jakoś , ale nie miałam jak. Kiedy próbowałam to zrobić dostałam z buta w brzuch.
-Ha ! ha ! ha ! Myślisz , że uciekniesz?
-Zostaw mnie!-jęknęłam zwijając się z bólu.
-Chyba kpisz!
-Odej....-nie skończyłam
Dostawałam partię kopów w brzuch i nie tylko tam. Wszystko mnie bolało , czułam , że to już koniec.
-I jak ? Fajnie prawda?-kpił
-Zostaw mnie!!
Doszłam do wniosku , że to jest zły pomysł , aby się odzywać. Po każdym wypowiedzianym słowie dostawałam mocniej w brzuch.
-Cierp....

**************************************

Usłyszałam jakieś głosy i zaczęłam otwierać oczy.
-Dlaczego Carly się wybudza?!?!
-Musimy ją wybudzić , musimy sprawdzić czy dobrze z nią jest.
-Pan chyba jest głupi.
-Uuuuumm...?-jęknełam
-Carly?!
-A..Ash...Ashley??? Gdzie ja jestem ?
-Tak to ja Ashley , jesteś w szpitalu.
Ashley szybko znalazł się obok mnie.
-Boli...mnie...wszystko.-szeptałam.
To była masakra , mówiłam z wielkim trudem. Było mi tak ciężko cokolwiek mi powiedzieć. Jeszcze , przed wybudzeniem to... co widziałam... Ja się na skurwielu zemszczę. Ciula pieprzonego bananem zadźgam. Uśmiechnęłam się leciutko jak pomyślałam o tym zadźganiu.
-Jak się pani czuje?-usłyszałam lekarza.
-Zjeebanie...-szepnęłam
-Niech pani nie używa wulgaryzmów.
-A niech pan na razie da jej spokój ! Nie widzi pan , że ona ledwo mówi?! Ona nie ma siły , dajcie jej chwilę!-mówił Ashley.
-Proszę nie krzyczeć na mnie!
-A czy ja krzyczę?! Mówię normalnie.
Nie wiedziałam co robić , leżę na tym łóżku i ledwo żyję.
-Przestańcie.-szepnęłam
Pewnie mnie nie usłyszeli , bo dalej się sprzeczali.
-Przestańcie.!-powiedziałam już głośniej.
Tym razem mnie usłyszeli , bo ucichli. Byłam już w miarę na siłach gdy nagle do sali wszedł......


____________________________________________________________

Siemanko ! ;D Przepraszam , że rozdział pojawił się tak późno , no ale ... najpierw brak weny , a później brak czasu ;/ Co o nim sądzicie ? ^.^
Pozdrawiam , Elizabeth ^^