sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 17

*** oczami Ashley'a***

Trochę zaskoczyła mnie ta scena. Pawdę mówiąc coś mi tu smierdziało. Coś czułem że Cass będzie miała kłopoty. Poszedłem więc pod drzwi jej pokoju i usłyszałem coś co mnie zamurowało.
-Odczep się ode mnie..-
-Odczepie się jak sobie ulżę.
Że co ?!
-Auu !!- usłyszałem Cass
Muszę coś zrobić. Wpadłem do pokoju i zobaczyłem jak ojczym Cass trzyma ją za szyję jedną ręką , a drugą ręką rozpina rozporek od spodni.
-Czego tu chcesz lamusie ?!-wydarł się nie przerywając
-Zostaw ją !-krzyknąłem podbiegając do niego.
-Bo co ?!
-Bo to !!
Oczywiste , że mu przywaliłem. Nie pamiętam kiedy ostatnio użyłem takiej mocy , ale to na szczęście podziałało. Cassie oddychała ciężko.
-Cass ! Nic ci nie jest ? Zrobił ci coś ?
-Nie Ash , jest okey.. Gdyby nie ty to dopiero by się stało. Dziękuje.
-Nie dziękuj mała , w końcu obiecałem Andy'emu , że się Tobą zajmę. A poza tym nie lubię jak ktos krzywdzi kobiety w ten sposób.
Przytuliłem małą do siebie.
-Śpisz ze mną.-powiedziałem , gdy Cass na mnie spojrzała.-Khem to znaczy ze mną w pokoju nie żeby coś.-dodałem.
Cassie lekko się uśmiechnęła do mnie.
-Ona nie śpi z Tobą !!-wydarł się ojczym Cass.
-Pan... to niech lepiej się nie odzywa , bo zadzwonię na policję.
-Ehe , ciekawe co ta policja mi zrobi...
-Wystarczająco dużo. A teraz odsuń się. !
Przez chwilę nie chciał się odsunąć od drzwi , ale w pewnym momencie wymiękł i nas oboje puścił.
-Cass , prześpij się na łóżku , ja jeszcze posiedze , a jak zachce mi sie spać to przespię sie pod kocem na fotelu.-powiedziałem uśmiechając się do małej.
-Jesteś pewny ?
-Ależ tak , śpij dobranoc i kolorowych.
-Dobranoc Ashley.
Spojrzałem na zegarek , było przed północą. Sen Cass dobrze zrobi. Posiedziałem jeszcze chwilę na fotelu i poczułem zmęczenie , postanowiłem się przespać.
Leżałem sam na łóżku patrząc sie cały czas w sufit. Tak na poważnie to nic w nim ciekawego nie było , ale co miałem robić ? Spać nie mogę , wstać mi się nie chce , a co dopiero obrucić się na bok. Spojrzałem na zegarek , pokazywał godzinę 3:08. Powoli zaczęło mnie denerwować te gapienie się bezczynnie w ten biały sufit. Ale jednak postanowiłem podnieść dupe z łóżka i poszedłem do kuchni po szklankę wody. Gdy wchodziłem do kuchni coś lub kogoś zobaczyłem... o shit... to niemożliwe....
-Cass ? Wszystko w porządku ?
Odpowiedziała mi cisza , lecz po chwili Cass odwróciła się trzymając nóż przy szyi.
-Cass ?!?!
-Przepraszam...-szepnęła i przejechała nożem po szyi.
-Cass nie !!!!!!
Zerwałem się momentalnie. Spojrzałem na łóżko i zobaczyłem , że Cass tam nie ma. Wybiegłem z pokoju z prędkością światła. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
-Kuchnia.!!-powiedzialem sam do siebie
Zbiegłem po schodach i pobiegłem w stronę kuchni , paliło się światło.
-O nie...-szepnąłem
W kuchni zobaczyłem Cass , która stała podobnie jak we śnie. Nagle zaczęła się odwracać w moją stronę.
-Przepra.....
-Cass nie rób tego !!!!!!!!!!

*** oczami Cass ***

Stałam w kuchni i robiłam sobie coś do jedzenia , bo cholernie zgłodniałam. W pewnym momencie usłyszałam kroki i odwróciłam sie w tamtą strone z nożem. To był Ash.
-Przepra.....-nie dane było mi dokończyć
-Cass nie rób tego !!!!!!!!!!
-Ashley o co ci chodzi ??-zapytałam ze zdziwieniem. W końcu kto by nie był taką reakcją.
Patrzył na mnie wystraszonym wzrokiem.
-Ash ? Co jest?
-A nie nic , śnił mi się koszmar... było identycznie jak to teraz i... no i myślałem , że chcesz sobie gardło ten tego... no wiesz...-jąkał się.
-Aaaaa...-zdołałam tylko to z siebie wydusić.
Posiedzielismy razem w kuchni jeszcze chwilę i poszliśmy spokojnie spać. Mam nadzieje , że bez żadnych jakiś koszmarów.

---------------------------------
I jeeest rozdział !! ^^ Trochę zajęło go pisanie , mimo takiego czasu wyszedł taki..... nijaki. No ale cóż , opinie pozostawiamy wam ^^ do następnej ;))