niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 12

***oczami Cassie***
Razem z 4/5 zespołu pojechaliśmy do domu.Usiadłam na blacie w kuchni wpatrując się w jeden punkt.
-Cassie,zjedz coś.Proszę-
-Andy,nie jestem głodna.Idę się przejść -
-Co?!Chwila,gdzie?O tej godzinie?- o czym on pieprzy,przecież jak wyjeżdżaliśmy do szpitala był ranek.Przelotnie spojrzałam na zegarek-22.O kurwa jak ten czas szybko leci.
-Nic mi się nie stanie,a gdzie to nie wiem- szybkim krokiem ruszyłam w stronę plaży.Od kiedy tu jestem,nigdy na niej nie była.Po drodze wpadła jeszcze do sklepu monopolowego,gdzie kupiłam kilka butelek jakiegoś mocnego alkoholu i fajki.Będąc na miejscu usiadłam na ciepłym piasku i pociągnęłam z butelki dużego łyka.Kurde,dobre to.Siedziałam tam dalej opróżniając już drugą butelkę Whisky.Nawet nie wiem kiedy wypiłam cztery butelki tego zacnego płynu.Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę domu.Sama się sobie dziwie że dałam radę iść o własnych siłach i jeszcze wiedziałam gdzie iść.Po półgodzinnym spacerku doszłam do posiadłości Black Veil Brides.Starałam się wejść na tyle cicho jak tylko potrafię,ale mi to coś nie wyszło.Na wstępnie potrzaskałam dwa wazony.Skąd tu się wzięły do cholery te wazony?!
-Cassie co się dzieje?Boże ile ty wypiłaś?!-o tatuś Andy przybiegł.
-A nie wiem mamusiu.Z cztery butelki....-
-Dziewczyno chodź się położyć!-
-O już mi takie propozycje składasz?Oj nie grzeczny ty!-wpiłam się w jego usta.
-Jezuu....Jinxx pomocy!!!!Mamy tu przypadek pijanej i napalonej dziewczyny.Jak myślisz co trzeba z nią zrobić? -zapytał chłopaka który w mgnieniu oka znalazł się koło nas.
-Hmmmmm....według mnie to najlepiej położyć ją grzecznie spać i poczekać do rana,aż wytrzeźwieje.-
-A więc idziemy się położyć.Cassie do nogi!-
- Biersack!Przesadzasz!-
-No przepraszam tatuśku-
-Chłopcy nie chce wam przerywać,tej pogawędki,ale ja zaraz zwymiotuje!
***oczami Andy'ego***
Dziewczyna pognała do łazienki.Ja się dziwie że ona jeszcze chodzić umie.Kiedy wyszła z pomieszczenia była w jeszcze gorszym stanie.Teraz to ledwo chodziła.Ha!Alkohol zaczął działać.Będzie miała rano kaca.
-Okej,Andy zabieramy ją do góry-
-Tak,jest tatuśku!-
-Boże,a ty czego się naćpałeś?Tęczy czy jednorożców? -spojrzałem na niego jak na debila i pokiwałem przeczącą głową.Nic nie mówiąc wziąłem zwłoki dziewczyny i zaniosłem ją do pokoju.Sam ruszyłem do swojej sypialni i rzuciłem się na łóżko.Od razu wkroczyłem do krainy Morfeusza.Rano obudziłem się chyba jako pierwszy.Spojrzałem na zegarek- 8.30.Ło kurwa trochę wcześnie,no ale nic.Zwlokłem się z łóżka i niczym zombie podążyłem na dół.Pierwsze co przykuło moją uwagę to potrzaskane wazony.Przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia.A tak a pro po : skąd się to wzięły te wazony?!Znaczy wiem że Cassie je potrzaskała,ale skąd one były i co robiły w naszym domu?Dobra niech ta sprawa pozostanie zagadką.Szybko zebrałem szkoło i postanowiłem zrobić śniadanie.Tylko co?A dupa ja się wysilać nie będę i zrobię kanapki.Kiedy kończyłem posiłek w kuchni pojawiła się wczorajsza imprezowiczka.  
-Jak tak kac męczy?-
-Nie.Dlaczego?-spojrzałem na nią zdziwiony.
-Wypiłaś wczoraj ,z tego co powiedziałaś z 4 butelki czegoś tam.-
-Możliwe,ale jak się pije od kilku lat to się kaca nie ma-mówiąc to ugryzła się w język.
-Jak to od kilku lat?!-w kuchni pojawił się tatuś- mówiłyście że to takie małe uzależnię.-Dziewczyna już miała coś powiedzieć kiedy zadzwonił jej telefon.
-Tak?......Co?!........Kiedy?!......Okej,zaraz będę-rozłączyła się i popatrzyła na nas ze łzami w oczach.-To był Ash,chodzi o Carly. 
--------------------------------------------------------
Wróciłam!Rozdzialik dzisiaj króciutki,bo nie mam weny ;/ Mam nadzieje że wam się podoba.To nic do następnej notki :D

czwartek, 15 sierpnia 2013

Wariatka :D

Nie dawno chciałam odejść ,a teraz zakładam nowego bloga :D Zapraszam was na bloga mojego i koleżanki :D Mam nadzieje ze sie spodoba :D.Liczę pod pierwszym rozdziałem żeby na początek zaskoczyc koleżankę :p
http://ableedingheartcanconquereverycrutch.blogspot.com/

Pożegnanie

Nie wiem kiedy pojawi się rozdział 12 ;/ Chciała bym go bardzo napisać,ale dzisiaj mam kompletny zawias.A cały jutrzejszy dzień się będę pakować.Rozdziału nie będzie dlatego że wyjeżdżam w sobotę do Władysławowa.A właśnie jest ktoś z tamtą?Może byśmy się spotkali ? A i możliwe że następny rozdział doda po prostu Elizabeth :DA ja napisze później dwa :D  Pozdrawiam, Purdy Girl

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 11

***oczami Cassie***
-Jak to w szpitalu ?!-krzyknęłam
-No nie wiem co się stało , Ashley cały czas tam siedzi. W ogóle po jego głosie było słychać , że ciekawie nie jest.-mówił CC
Cholera ja muszę jechać tam. I to jak najszybciej. Muszę wiedzieć co się dzieje.
-Andy... zawieziesz mnie do szpitala ?-zapytałam
-Wszyscy jedziemy , ale najpierw skończ śniadanie.
Pospiesznie zjadłam śniadanie nie zważając na uwagi chłopców.
-Cassie , nie jedz tak szybko!-powtarzał któryś raz z kolei Jake.
-Ja chcę tam jechać , rozumiesz?
-Rozumiem, każdy z nas chce jechać. Ale nie jedz tak szybko żebyś i ty nie wylądowała w szpitalu.
-Dobra jedziemy już?-zapytałam.
-Idziemy sie ubrać i za 10 minut spotykamy się w garażu.
Szybko poleciałam na górę , aby się przebrać. Ubrałam się w 2 minuty i zbiegłam po schodach już gotowa. Byłam już w garażu i czekałam na resztę. Po kilku minutach byliśmy już w drodze do szpitala. Kiedy Jinxx zaparkował samochód na parkingu , ja od razu wybiegłam z samochodu i pobiegłam do środka. Chłopcy biegli za mną. Złapałam pierwszą lepszą pielęgniarkę.
-Gdzie leży Carly ?!
-Niestety nie wejdziecie do niej , ale możecie się dowiedzieć od tego pana co ją przywiózł co się dzieje z nią. Siedzi przy sali 40
-Dziekuję pani!
Szybko zaczęłam biec przez szpital aż zobaczyłam Ashley'a siedzącego na krześle.
-Ashley!!-wydarłam się.
Reszta bandy za mną nie nadążała. Jeszcze tak nie biegłam jak teraz.
-Ashley , co się dzieje ?!
Ashley popatrzył na mnie ze łzami w oczach.
-Ash !
-Ona... ona może umrzeć... w nocy wymiotowała krwią i to mnie obudziło , dobrze że spałem z nią. Gdyby mnie tam nie było ona już może leżała by martwa w łóżku.
W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
-To wszystko przeze mnie.-wyjąkałam płacząc.
-Nie mów tak , to nie ty ją pobiłaś tylko Matt.
W końcu do nas przybiegła zmachana reszta.
-Mała... czemu... tak... szybko... biegłaś?-pytał Andy
-Andy... ona może umrzeć.-powiedziałam.-i to wszystko moja wina !!!!
-Cassie przestań siebie obwiniać !
-Ashley , wiesz co z nią ?-zapytałam.
-Wiem tylko tyle , że jest w ciężkim stanie i może z tego nie wyjść.
Rozpłakałam sie jeszcze bardziej. Popatrzyłam na chłopców i każdy miał łzy w oczach. Ashley płakał jak dziecko. O sobie to ja nie wspomnę. Po jakiejś godzinie podszedł do nas lekarz.
-Jest tu ktoś z rodziny?-zapytał
-My!-krzyknęliśmy razem.
-No dobrze. Czyli przechodzimy do rzeczy... Pani Carly jest w bardzo ciężkim stanie i...
-To już wiemy.-powiedział ze łzami w oczach Ashley
-No to powiem , że pani Carly ma połamane żebra , uszkodzone narządy wewnętrzne i nie wiadomo czy przeżyje. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy , aby ją uratować.
Każdy z nas rozpłakał się na dobre. Najbardziej... a kto najbardziej... każdy płacze tak samo. Łzy lecą ciurkiem bez przerwy. Jeszcze nie widziałam chłopców żeby tak płakali. Nagle poczułam , że telefon mi wibruje. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
-Kto dzwoni?-zapytał Andy
-Peter...
-A kto to ?
-Brat.... Carly...muszę mu powiedzieć co jest.
Odeszłam kawałek od chłopców , wytarłam łzy i odebrałam telefon.
~Halo?
~Hey Cassie ! Co tam u was ? Czemu Carly telefonu nie odbiera ?
~Peter... muszę ci coś powiedzieć... ale najpierw powiedz mi jak tam u Jessy.
~Jessy jest u mnie. Uciekła z domu , bo nie mogła wytrzymać i czy... czy ty płaczesz?
~Tak...
~Co się stało ? Miałaś mi coś powiedzieć.
~Peter... Carly... może umrzeć.-wydukałam i rozpłakałam się na dobre.
~Czemu ?!?! Co się stało ?!
~Taki jeden chłopak Matt ją pobił...
~Zabije skurwiela... Gdzie mieszkasz , bo wiem , że uciekłyście.
~U chłopaków z Black Veil Brides. Jestem z nimi właśnie w szpitalu , każdy z nich płacze. Ashley przywiózł ją do szpitala w nocy , bo wymiotowała krwią.
~Dobra , pakuje sie zabieram Jessy i jutro wieczorem będziemy u was. Będzie można u was nocować?
~Porozmawiam z Andy'm i napiszę ci sms-a.
~Okey to czekam. Trzymaj się , Carly jest twarda i da radę.
~Paa.-po tych słowach się rozłączyłam i podeszłam do Andy'ego.
-Andy , możemy pogadać ?
-Nom pewnie.
Odeszłam znowu kawałek , a za mną Andy.
-Słucham cię mała.
-No bo... jutro przylatuje brat Carly z moją siostrą i czy...
-Tak mogą być u nas.-powiedział z uśmiechem.
-Dziękuję.
Przytuliłam się do Biersack'a i dałam całusa w policzek. Wróciliśmy do chłopców. Każdy siedział przybity.
-Jedna osoba może wejść na sale.-powiedział doktor
Każdy popatrzył na siebie.
-Ashley , ty idź. -powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Cassie, na pewno ?  A nie mogą dwie?-zapytał Ash doktora.
-Dwie i nie więcej.
Razem z Ashley'em weszłam na sale , w której była Carly.
***oczami Ashley'a***
Wszedłem razem z Cassie do tej sali. Tam od razu doznaliśmy szoku. Carly była podłączona do tylu urządzeń , że chyba nie dałoby się tego policzyć. Miała kilka kroplówek do siebie podłączonych. Cassie rozpłakała się tam , że uklęknęła na podłodze. Ja szybko uklęknąłem obok niej i przytuliłem.
-Cassie , nie płacz.
-Jak mam nie płakać? Jak moja najlepsza przyjaciółka , prawie siostra może umrzeć? Mi się to w głowie nie mieści.
-Tak wiem Cassie , ale trzeba być dobrej myśli. Jeżeli będziemy myśleć pozytywnie , musi się udać.
Siedzieliśmy przy niej chwilę. Cassie zrobiło się słabo i wyprowadziłem ją z sali.
-Jedzcie do domu.-powiedziałem.-Ja tu zostanę.
-Ash , na pewno? Musisz się przespać.
-Ja tu zostaję.-powiedziałem stanowczo.
-No dobrze , to my zmykamy. Trzymaj się Ash.
Musze pogadać z lekarzem niech mi pozwoli przy niej siedzieć. Tak bardzo się o nią boję , nie chcę jej teraz zostawić. Tak wiem , jestem głupi... Ale... Ale ja kocham Carly... Nikt jeszcze o tym nie wie, ale się dowiedzą w swoim czasie. Najpierw niech Carly wydobrzeje. Musi wyzdrowieć , musi żyć. Wszedłem jeszcze na salę. Było mi ciężko patrzeć , jak ona leży przykuta do łóżka i podłączona do tylu dziwnych urządzeń.
-Niech pan jedzie do domu i odpocznie.-mówiła pielęgniarka
-Ja się stąd nie ruszę , nie zostawię jej. Cały czas będę przy niej.
-Ale pan jest uparty.
-Nie że uparty... Ja po prostu ją kocham. Ona jeszcze o tym nie wie , ale...
-Pani Carly jest w śpiączce i powiem panu , że może już wie o tym. Niektórzy słyszą co się wokół dzieje.
Czyli jak ja teraz to powiedziałem na głos , to ona już wie. Załapałem ją ja dłoń i głaskałem. Kurcze ona jest teraz taka bezwładna.
- Carly , jeżeli mnie słyszysz , to proszę walcz , chcemy ,żebyś żyła.
Ułożyłem głowę przy jej dłoni i usnąłem na chwilkę. Obudził mnie lekarz który mnie szturchnął.
-Proszę pana niech pan jedzie do domu.
-Nie , nie pojadę ja tu zostanę.
-Ale pan musi spać.-mówił
-Jeżeli pan nie śpi , to ja też mogę.
-Ale ja jestem lekarzem i muszę dbać o pacjentów.
-Ale ja chcę z nią zostać.-mówiłem
-Dobrze , ale gdyby coś nie pokojącego się działo proszę szybko powiadomić. Pielęgniarka będzie co jakiś czas przychodzić.
-Dobrze.
No i lekarz sobie poszedł , a ja mogłem siedzieć cały czas przy Carly.
-Co jest?-zapytałem sam siebie budząc się
Coś zaczęło pipczeć.
-O nie...
Kurwa serce stanęło. Jezu nie !!!!!! Szybko wybiegłem na korytarz i zacząłem się wydzierać na całe gardło.
-Lekarza !!!!!!!!!!!!!!

--------------------------------------
Hejo ^^ na dzisiaj taki "krótki" rozdział ;D mam nadzieję , że się podoba. ;]

~Elizabeth.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10

***oczami Ashley'a***
Wybiegliśmy z domu,ale Carly nigdzie już nie było widac.
-Em.....może lepiej będzie jak się rozdzielimy?-zaproponował Andy.Wszyscy się zgodziliśmy.Ja byłem z Cass,Andy z Jinxx'em ,a CC z Jake'm.Każdy z nas pobiegł w inną stronę.
-Ash,boje się o nią.Tak cholernie się boje-odezwała się łamiącym głosem Cassie.
-Ej,spokojnie znajdziemy ją.Zobaczysz.-
-Mam nadzieje.CARLY!!CARLY!!!-po chwili usłyszeliśmy słaby głos Carly.Zanim się spostrzegłem,Cass już obok mnie nie było.Czemu one tak szybko biegają?!Ruszyłem do dziewczyn.Carly leżała bez ruchu,a Cassie starała się ją obudzić.Wziąłem nieprzytomną dziewczynę na ręce i ruszyliśmy w stronę domu.Rodziców Andy'ego już nie było.Chwile po nas do domu wpadła reszta zespołu.
-I co?-
-Znaleźliśmy ją.Jest u mnie w pokoju.Cassie się nią zajmuję ,ktoś ją nieźle pobił.-
-A kto jej to zrobił?-zapytał  CC.
-Nie wiem-spuściłem głowę w dół.
-Ale ja wiem-po pomieszczenia weszła Cassie
-Kto?!-zapytaliśmy chórkiem
-Matt...-
-Zabije go.Jezu zabije gnoja-powiedziałem
-Nie jego nie.To moja wina-powiedziała dziewczyna
-Ale jak twoja?!-wszyscy patrzeliśmy na nią pytającym wzrokiem.
-No bo on ją pobił,dlatego że ja go zdradziłam- Cassie zjechała po ścinie i podwinęła  nogi pod brodę-Czemu wszyscy przeze mnie cierpią?!
-Ale jak przez ciebie?Przecież dobrze wiesz że to co się stało Carly to nie twoja wina-powiedział Andy siadając koło dziewczyny.
-Jak nie?!Mój ojciec też zginął przeze mnie-powiedziała i spojrzała na nas zapłakanymi oczami.
-Dziewczyno co ty mówisz?Przecież mówiłaś że w wypadku samochodowym-powiedział Jinxx,również siadając koło dziewczyny.
-No tak,ale gdyby nie ja to on by żył.Mój tata był mechanikiem samochodowym i miał własny salon.Ja od małego kochałam auta,więc pomagałam mu w pracy.Przyznam się że nieźle potrafiłam naprawiać samochody.Znaczy tak myślałam.Pewnego dnia mój tata,pojechał sprawdzić jak działa naprawiony prze zemnie wóz.Jechał bardzo szybko po autostradzie,ale okazało się że hamulce nie działają.Obrócił się o 180 stopni i wpadł czołowo na ciężarówkę.Siła uderzenia była tak duża że auto wypadło z wiaduktu i spadło 30 metrów w dół.Zginął na miejscu -dziewczyna schwała twarz w dłonie-zgiął prze zemnie.
-Proszę nie mów tak.W każdym aucie hamulce mogły przestać działać.-Jake przytulił do siebie załamaną dziewczynę.
-Chodź położysz się już-i
-Nie nie jestem zmęczona-powiedziała ziewając.
-Nie wcale nie jesteś-powiedział z sarkazmem Andy biorąc dziewczynę na ręce,która już po chwili spała jak zabita.Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.Za dużo.No nic ja idę do Carly do pokoju,nie pozwolę jej samej teraz siedzieć.

***oczami Cassie***
Pamiętam jak Andy wziął mnie na ręce i wnosił po schodach.Poczułam jak kładzie mnie na łóżku i przykrywa kołdrą.
 Byłam sama. Dobrze pamiętam, że zasnęłam we własnym pokoju. Ale nie było mnie tam kiedy się obudziłam. Byłam w lesie. Naokoło było ciemno i cicho. Za cicho. Znajdowałam się gdzieś na obrzeżach miasta w lesie, w którym nikt od dawna nie przebywał. Krążyły oczywiście pogłoski, że las jest nawiedzony, że w nocy ożywa i budzą się potwory, powstając z ziemi. No ba, nie wierzyłam w to, przecież upiory nie istnieją i ja to dobrze wiem. A przynajmniej tak myślałam.Wstałam i zupełnie zdezorientowana zaczęłam szukać drogi. Nie trwało to długo. Zanim powstałam leżałam obok jakiegoś ogromnego konaru niedaleko ścieżki prowadzącej wzdłuż drzew na jezdnię. Więc poszłam. Wyszłam na asfalt i zaczęłam iść w stronę miasta (od tego lasu to było gdzieś ze 3 km). I wtedy TO zobaczyłam. Pojawiło się nagle jakby z powietrza, wypełzając z lasu na czworakach, bez najmniejszego szelestu, jak duch i ustało naprzeciw mnie jakieś 6 metrów. Było całe białe. A twarz tego..no właśnie, twarz. To coś nie miało normalnej twarzy. Jedyne co się na niej znajdowało to były głębokie, czarne zagłębienia zamiast oczu, dwie małe szparki zamiast nosa, a usta..to coś miało zszyte szwami i całe zakrawiono-czarn​e usta, wykrzywione w okropnym uśmiechu, od ucha do ucha..a przynajmniej od miejsca do miejsca, w którym uszy być powinny. Ale ich tam nie było. Były oberwane. Brutalnie oberwane, a miejsca, w których powinny być, były poobdzierane ze skóry. To coś patrzyło się na mnie tymi wielkimi dziurami i ukazywało swój paskudny uśmiech. Trwałam tak chyba z 5 minut. Potem cofnęłam się o krok. O Boże! To coś zaczęło na mnie biec! Biegło na tych czterech kończynach, brutalnie powyginanych w nienaturalnych kątach w różne strony. Biegło dziwacznie, ale bardzo zwinnie i szybko. Oczywiście przez pierwsze 3 sekundy ruszyć się nie mogłam z miejsca. Ale w końcu zaczęłam biec. Zaczęłam biec, tak, ale w zupełnie przeciwnym kierunku niż miasto, w którym mieszkałam. Tak strasznie się bałam! Myślałam, że już po mnie, to coś zbliżało się coraz bardziej..I wtedy mnie złapało, a ja zemdlałam. I nagle obudziłam się. Znów byłam w moim pokoju, w moim łóżku. Za oknem było nadal ciemno. Spojrzałam na zegarek. Godzina była 24.34. Uspokoiłam się. Uff..to był na szczęście tylko zwyczajny koszmar. Ale wtedy zauważyłam, że jestem cała mokra. Mokra od krwi. Pomyślałam, że pewnie przez ten okropny sen pokaleczyłam się o wystające spod materaca śruby, bo często lunatykowałam podczas snu. Poszłam do łazienki, żeby się obmyć. Po ciepłym i przyjemnym prysznicu wróciłam do pokoju. Uchyliłam lekko okno, bo było mi strasznie gorąco. Ale wtedy się odwróciłam, żeby wrócić do łóżka i zobaczyłam TO..Stało przy otwartych drzwiach..*Ruszyło na mnie,a ja krzyknęłam w niebo głosy i............obudziłam się.Nad moim łóżkiem stało 4/5 zespołu z dziwnymi minami.
-Ej co się stało?Czemu krzyczałaś?-zapytał Jake z troską w głosie.
-Sen.Jebany sen-powiedziałam ,a reszta cicho zachichotała lecz kiedy na nich spojrzałam ich miny od razu spoważniały.
-Dobra my idziemy spać.A i mała nie strasz nas tak więcej- pogroził mi palcem CC.Pokój opuścili wszyscy z wyjątkiem Andy'ego.
-Czemu nie idziesz spać?-
-Bo boje się że jak wyjdę to znowu Ci się koszmar przyśni-
-No,ale Andy.Dlatego że ja nie nie mogę spać to ty też nie chcesz?-
-Nie bo ty będziesz spać.A teraz posuń się.No już,już-nim  się obejrzałam chłopak leżał koło mnie.Chłopak położył moją głowę na swoim torsie i pocałował moje włosy.Po chwili wpadłam w objęcia Morfeusza.Obudziły mnie promienie słońca,padające na moją twarz.Powili otwarłam oczy i delikatnie przeciągnęłam się.
-Dzień dobry śpiąca królewno.-
-A witam,witam-uśmiechałam się promienie do chłopaka.
-Ubieraj się i idziemy na śniadanie- zwrócił się do mnie Andy.
-Okej,to do zobaczenia na dole.-
Ubrałam krótkie spodenki i t-shirt i ruszyłam do kuchni.W pomieszczeniu siedział ten sam skład który w nocy odwiedził mój pokój.
-Dzień dobry.Jak się spało?-zapytał Jinxx kładą mi przed nosem talerz pełen naleśników.
-A dobrze dobrze.Jezu jak to bosko pachnie-na te słowa Jeremy posłał mi piękny uśmiech.-A tak a pro po gdzie jest Ashley i Carly?-
-W pokoju ich nie ma.Poczekajcie zadzwonię do niego-powiedział CC wychodząc na teraz.Wrócił po chwili z nieciekawą miną.
-I co gdzie oni są?-
-W szpitalu...-
---------------------------------------------
Siemka :D I jak wam sie rozdział podoba?Chyba nie spłonę na stosie?Hah Za takie komentarze was kocham :D Do następnej notki :3 Bajooooooo
* sen to opowiadanie mojej koleżanki :D 

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 9

***oczami Andy'ego***
-Możesz to powtórzyć?
Wiedziała kiedy przyjść. Nie mogła przyjść 10 minut później?
-To ja zostawię was samych.-powiedział ledwo słyszalnym głosem Jinxx.
-Siedź na dupie.!-warknęła Juliet
Wystraszony Jinxx usiadł na krześle. Patrzył na nią dziwnym wzrokiem , takim innym niż zawsze.
-No to kurwa wytłumaczysz mi co to miało znaczyć?
-Juliet , porozmawiajmy spokojnie.
-Jak spokojnie? Ty mnie zdradziłeś! –wydarła się
I wtedy do kuchni weszła Cassie. Miny to ona za ciekawej nie miała. Wystraszyła się jak zobaczyła obok mnie wkurwioną JuJu.
-To z tobą suko mnie zdradził?!
-Po pierwsze ! Nie tym tonem do mnie! Po drugie nie nazywaj mnie suką , bo wyłapiesz! Po trzecie byliśmy pijani!
-Zamknij się już suko.
-Powiedziałam coś na temat suki!
Dziewczyny ostro zaczęły się kłócić. Cassie rzuciła się na Juliet i powaliła na podłogę.
-Andy zrób coś!-krzyczał Jinxx
-To mi pomóż!
Ja złapałem Juliet , Jinxx Cassie. Cassie jeszcze przez chwilę się rzucała.
-Nie dotykaj mnie ! Nie chcę cię znać! Puść mnie!!!
Puściłem ją posłusznie i dostałem z liścia.
-Z nami koniec!
Chciałem coś jeszcze powiedzieć , ale nie zdążyłem , bo Juliet wybiegła z domu.
-Przepraszam Andy.-usłyszałem Cassie
-Ale… ale za co ty mnie przepraszasz?
-Andy… za wszystko… Przeze mnie nie jesteś już z Juliet.
-Cassie , nie mów , że to przez ciebie. Po prostu byliśmy pijani i się tak zdarzyło. Czasu nie cofniesz. A co do Juliet , to już jej nie kochałem i nie odczuwam tej straty. Chodź do salonu, wszystko jest już dobrze i mam nadzieję , że będziemy się normalnie odzywać.
-Już normalnie.-powiedziała i uśmiechnęła się.
Przytuliłem ją na zgodę i poszliśmy do salonu. Zaczął mi telefon wibrować. Odebrałem i okazało się , że to moi rodzice.
-Moi rodzice będą tu za nie całą godzinę.
-Upsss…
Reszta szybko na dół ! Musimy sprzątać ! Zaraz rodzice Andy’ego tu będą !-wydzierał się Jinxx razem z Cassie.

***godzinę później***
DING DONG
-Już są…-powiedziałem
Wszyscy byli ubrani jak by nie wiem co to miało być. Wprowadziłem rodziców do salonu , gdzie była reszta.
-Witajcie !
-Witamy , witamy w naszym domu.
Zaczęła się gadka szmatka , jak to z rodzicami. Pytali się o trasy koncertowe i w ogóle.
- A co to za dziewczyny?-zapytała mama.-Skąd one są?
-Em , my jesteśmy z Polski.
Moi rodzice zaczęli się głośno śmiać. Dziewczynom głupio się zrobiło , to było widać.
-Z czego się śmiejecie?-zapytałem
-Ha ha ha ha ha ha ha , one są z Polski ! Ha ha ha ha ha ha
-No i co z tego?
-To kraj pijaków ! Tam tylko się chleje na potęgę.
Nie wiedziałem co powiedzieć , zaskoczyli mnie rodzice. Jak mogą tak mówić. Śmiali się dalej. Widziałem , że Carly nie mogła już wytrzymać. Wstała z kanapy i pobiegła do drzwi , otworzyła je i wybiegła z domu. Reszta się zerwała i rzuciła się w pogoń za nią.

***oczami Carly***
Wybiegłam z tego domu. Nie mogłam już tego słuchać , biegłam przed siebie , było ciemno. Nagle poczułam , że ktoś podstawił mi haka. Wylądowałam na betonie.
-A kogo my tu mamy.
Na początku nie wiedziałam kto to jest , później się skapnęłam , że to Matt.
-Co ty chcesz ode mnie?
-Niech ci powie przyjaciółeczka.
Po tych słowach dostałam kopa w brzuch. Zwijałam się z bólu , bolało cholernie. Złapał mnie za ręce i zaciągnął w jakiś zaułek. Tam znowu dostałam kopa w brzuch , z pięści w twarz i poczułam jak krew mi płynie po policzku. Musiałam mieć rozwaloną brew. Matt bił mnie dalej , ja już opadałam z sił. Wszystko mnie bolało. Dostawałam ostre kopy wszędzie, w brzuch w plecy w nogi. Jak znudziło mu się już kopanie mnie , zostawił i odszedł. Ja poczułam , że całkowicie opadam z sił.

------------------------------------------------------------------------------------------------
mam nadzieję , że rozdział się podoba ;D do następnej notki ^^
                                                                    ~Elizabeth

sobota, 3 sierpnia 2013

Liebster Award 2



Za nominacje dziękujemy Ame lie  <3
Zasady:
Bla bla bla.Każdy chyba to zna.Nie chcem mi się już tego pisać :D

 Tak ja już było ja(Purdy Girl/Cassie) odpowiadam na kolorowo :)

1.Co cie skłoniło cię do pisania opowiadań/opowiadania?

Kuzynka(The Deviant)kazała mi pisać :D Pełno pomysłów na opowiadania :)
2. Czy ktoś ze znajomych wie o twoim pisaniu.

Tak , No pewnie :D
3.Ulubiony film?

Nie mam takiego , ha a ja mam nawet dwa :D Szybcy i Wściekli  oraz Legion Of The Back :D 
4.Wymarzone wakacje?

Nie mam wymarzonych.Dla mnie to odwiedzenia  to chyba odwiedzenie LA :D
5. Twoje najskrytsze marzenie?

Spotkać....Devianta ;> Poznać moich idoli :D
6. Ulubiony kolor?

Czarny i niebieski, o takie same :D 
7. Twoje życiowe motto?

 Nie ma nic lepszego niż zachęta od dobrego przyjaciela. Follow the mourning star, a light when darkness fell.(Podążaj za poranną gwiazdą, gdy upada ciemność pojawia się światło.) 
8. Ulubiona piosenka?
 wszystkie piosenki sa moimi ulubionymi ,jejku tyle jest świetnych piosenkę a ja mam jedną wybrać?Nie to nie możliwe :D
9. Gdzie chciałabyś zamieszkać w przyszłości?

LA , oj tak tylko i wyłącznie LA :D
10. Ideał mężczyzny?

Romantyczny,kochany. Na pewno ma nie być chamski,ale grzeczniutki też nie xD a do tego romantyczny i kochający :D
11. Co chciałabyś robić w przyszłości?

Mieszkać w LA hahha :D Być mechanikiem w LA :D

 Nasze pytania :
1.Ile miałaś lat kiedy pierwszy raz się zakochałaś?
2.Ostatnio przeczytana przez Ciebie książka?
3.Ile blogów posiadasz?
4.Grasz na jakimś instrumencie?
5.Ile miałaś lat kiedy się dowiedziałaś że święty Mikołaj nie istnieje?
6.Ulubiony rodzaj muzyki?
7.Kolor ścian w pokoju?
8.Kto z osób w twoim otoczeniu wiem o tym że piszesz?
9.Co Cię inspiruje do pisania?
10.Jak masz na drugie imię?
11.Ile masz wzrostu?

Nasze nominacje:
1. http://sempiternal1949.blogspot.com/  ~Magda Kwiecińska
2.http://days-are-numbered.blogspot.com/ ~
 

czwartek, 1 sierpnia 2013

Zapraszam ;D

Postanowiłam pójść w ślady mojej koleżanki z tego bloga i sama założyłam swojego bloga ;3 Będzie w nim trochę fantazy i dużooooo Black Veil Brides.No to co nie zostało mi nic innego jako powiedzieć że zapraszam do czytania,komentowanie(jak pojawi się pierwszy rozdział) i zaobserwowania :D
http://ohhdoneforyou.blogspot.com/ 

                                                                   Pozdrawiam,Purdy Girl :D