***oczami Ashley'a***
Wybiegliśmy z domu,ale Carly nigdzie już nie było widac.
-Em.....może lepiej będzie jak się rozdzielimy?-zaproponował Andy.Wszyscy się zgodziliśmy.Ja byłem z Cass,Andy z Jinxx'em ,a CC z Jake'm.Każdy z nas pobiegł w inną stronę.
-Ash,boje się o nią.Tak cholernie się boje-odezwała się łamiącym głosem Cassie.
-Ej,spokojnie znajdziemy ją.Zobaczysz.-
-Mam nadzieje.CARLY!!CARLY!!!-po chwili usłyszeliśmy słaby głos Carly.Zanim się spostrzegłem,Cass już obok mnie nie było.Czemu one tak szybko biegają?!Ruszyłem do dziewczyn.Carly leżała bez ruchu,a Cassie starała się ją obudzić.Wziąłem nieprzytomną dziewczynę na ręce i ruszyliśmy w stronę domu.Rodziców Andy'ego już nie było.Chwile po nas do domu wpadła reszta zespołu.
-I co?-
-Znaleźliśmy ją.Jest u mnie w pokoju.Cassie się nią zajmuję ,ktoś ją nieźle pobił.-
-A kto jej to zrobił?-zapytał CC.
-Nie wiem-spuściłem głowę w dół.
-Ale ja wiem-po pomieszczenia weszła Cassie
-Kto?!-zapytaliśmy chórkiem
-Matt...-
-Zabije go.Jezu zabije gnoja-powiedziałem
-Nie jego nie.To moja wina-powiedziała dziewczyna
-Ale jak twoja?!-wszyscy patrzeliśmy na nią pytającym wzrokiem.
-No bo on ją pobił,dlatego że ja go zdradziłam- Cassie zjechała po ścinie i podwinęła nogi pod brodę-Czemu wszyscy przeze mnie cierpią?!
-Ale jak przez ciebie?Przecież dobrze wiesz że to co się stało Carly to nie twoja wina-powiedział Andy siadając koło dziewczyny.
-Jak nie?!Mój ojciec też zginął przeze mnie-powiedziała i spojrzała na nas zapłakanymi oczami.
-Dziewczyno co ty mówisz?Przecież mówiłaś że w wypadku samochodowym-powiedział Jinxx,również siadając koło dziewczyny.
-No tak,ale gdyby nie ja to on by żył.Mój tata był mechanikiem samochodowym i miał własny salon.Ja od małego kochałam auta,więc pomagałam mu w pracy.Przyznam się że nieźle potrafiłam naprawiać samochody.Znaczy tak myślałam.Pewnego dnia mój tata,pojechał sprawdzić jak działa naprawiony prze zemnie wóz.Jechał bardzo szybko po autostradzie,ale okazało się że hamulce nie działają.Obrócił się o 180 stopni i wpadł czołowo na ciężarówkę.Siła uderzenia była tak duża że auto wypadło z wiaduktu i spadło 30 metrów w dół.Zginął na miejscu -dziewczyna schwała twarz w dłonie-zgiął prze zemnie.
-Proszę nie mów tak.W każdym aucie hamulce mogły przestać działać.-Jake przytulił do siebie załamaną dziewczynę.
-Chodź położysz się już-i
-Nie nie jestem zmęczona-powiedziała ziewając.
-Nie wcale nie jesteś-powiedział z sarkazmem Andy biorąc dziewczynę na ręce,która już po chwili spała jak zabita.Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.Za dużo.No nic ja idę do Carly do pokoju,nie pozwolę jej samej teraz siedzieć.
***oczami Cassie***
Pamiętam jak Andy wziął mnie na ręce i wnosił po schodach.Poczułam jak kładzie mnie na łóżku i przykrywa kołdrą.
Byłam sama. Dobrze pamiętam, że
zasnęłam we własnym pokoju. Ale nie było mnie tam kiedy się obudziłam.
Byłam w lesie. Naokoło było ciemno i cicho. Za cicho. Znajdowałam się
gdzieś na obrzeżach miasta w lesie, w którym nikt od dawna nie
przebywał. Krążyły oczywiście pogłoski, że las jest nawiedzony, że w
nocy ożywa i budzą się potwory, powstając z ziemi. No ba, nie wierzyłam w
to, przecież upiory nie istnieją i ja to dobrze wiem. A przynajmniej
tak myślałam.Wstałam i
zupełnie zdezorientowana zaczęłam szukać drogi. Nie trwało to długo.
Zanim powstałam leżałam obok jakiegoś ogromnego konaru niedaleko ścieżki
prowadzącej wzdłuż drzew na jezdnię. Więc poszłam. Wyszłam na
asfalt i zaczęłam iść w stronę miasta (od tego lasu to było gdzieś ze 3
km). I wtedy TO zobaczyłam. Pojawiło się nagle jakby z powietrza,
wypełzając z lasu na czworakach, bez najmniejszego szelestu, jak duch i
ustało naprzeciw mnie jakieś 6 metrów. Było całe białe. A twarz tego..no
właśnie, twarz. To coś nie miało normalnej twarzy. Jedyne co się na
niej znajdowało to były głębokie, czarne zagłębienia zamiast oczu, dwie
małe szparki zamiast nosa, a usta..to coś miało zszyte szwami i całe
zakrawiono-czarne usta, wykrzywione w okropnym uśmiechu, od ucha do
ucha..a przynajmniej od miejsca do miejsca, w którym uszy być powinny.
Ale ich tam nie było. Były oberwane. Brutalnie oberwane, a miejsca, w
których powinny być, były poobdzierane ze skóry. To coś patrzyło się na
mnie tymi wielkimi dziurami i ukazywało swój paskudny uśmiech. Trwałam
tak chyba z 5 minut. Potem cofnęłam się o krok. O Boże! To coś zaczęło
na mnie biec! Biegło na tych czterech kończynach, brutalnie powyginanych
w nienaturalnych kątach w różne strony. Biegło dziwacznie, ale bardzo
zwinnie i szybko. Oczywiście przez pierwsze 3 sekundy ruszyć się nie
mogłam z miejsca. Ale w końcu zaczęłam biec. Zaczęłam biec, tak, ale w
zupełnie przeciwnym kierunku niż miasto, w którym mieszkałam. Tak
strasznie się bałam! Myślałam, że już po mnie, to coś zbliżało się coraz
bardziej..I wtedy mnie złapało, a ja zemdlałam. I nagle obudziłam się.
Znów byłam w moim pokoju, w moim łóżku. Za oknem było nadal ciemno.
Spojrzałam na zegarek. Godzina była 24.34. Uspokoiłam się. Uff..to był
na szczęście tylko zwyczajny koszmar. Ale wtedy zauważyłam, że jestem
cała mokra. Mokra od krwi. Pomyślałam, że pewnie przez ten okropny sen
pokaleczyłam się o wystające spod materaca śruby, bo często
lunatykowałam podczas snu. Poszłam do łazienki, żeby się obmyć. Po
ciepłym i przyjemnym prysznicu wróciłam do pokoju. Uchyliłam lekko okno,
bo było mi strasznie gorąco. Ale wtedy się odwróciłam, żeby wrócić do
łóżka i zobaczyłam TO..Stało przy otwartych drzwiach..*Ruszyło na mnie,a ja krzyknęłam w niebo głosy i............obudziłam się.Nad moim łóżkiem stało 4/5 zespołu z dziwnymi minami.
-Ej co się stało?Czemu krzyczałaś?-zapytał Jake z troską w głosie.
-Sen.Jebany sen-powiedziałam ,a reszta cicho zachichotała lecz kiedy na nich spojrzałam ich miny od razu spoważniały.
-Dobra my idziemy spać.A i mała nie strasz nas tak więcej- pogroził mi palcem CC.Pokój opuścili wszyscy z wyjątkiem Andy'ego.
-Czemu nie idziesz spać?-
-Bo boje się że jak wyjdę to znowu Ci się koszmar przyśni-
-No,ale Andy.Dlatego że ja nie nie mogę spać to ty też nie chcesz?-
-Nie bo ty będziesz spać.A teraz posuń się.No już,już-nim się obejrzałam chłopak leżał koło mnie.Chłopak położył moją głowę na swoim torsie i pocałował moje włosy.Po chwili wpadłam w objęcia Morfeusza.Obudziły mnie promienie słońca,padające na moją twarz.Powili otwarłam oczy i delikatnie przeciągnęłam się.
-Dzień dobry śpiąca królewno.-
-A witam,witam-uśmiechałam się promienie do chłopaka.
-Ubieraj się i idziemy na śniadanie- zwrócił się do mnie Andy.
-Okej,to do zobaczenia na dole.-
Ubrałam krótkie spodenki i t-shirt i ruszyłam do kuchni.W pomieszczeniu siedział ten sam skład który w nocy odwiedził mój pokój.
-Dzień dobry.Jak się spało?-zapytał Jinxx kładą mi przed nosem talerz pełen naleśników.
-A dobrze dobrze.Jezu jak to bosko pachnie-na te słowa Jeremy posłał mi piękny uśmiech.-A tak a pro po gdzie jest Ashley i Carly?-
-W pokoju ich nie ma.Poczekajcie zadzwonię do niego-powiedział CC wychodząc na teraz.Wrócił po chwili z nieciekawą miną.
-I co gdzie oni są?-
-W szpitalu...-
---------------------------------------------
Siemka :D I jak wam sie rozdział podoba?Chyba nie spłonę na stosie?Hah Za takie komentarze was kocham :D Do następnej notki :3 Bajooooooo
* sen to opowiadanie mojej koleżanki :D
Yay! Mnie się podoba bardzo! ^^
OdpowiedzUsuńJest troszkę słodko, trochę strasznie i trochę wątpliwie.. Czyli super :D
Fajny motyw z tym snem, bardzo mi się spodobał ^^
Do następnego, mała :***
Nad tym stosem to musze się poważnie zastanowić :DD
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się spodobał :>>
Nie zostaje nic więcej jak czekać na next ;*
Czytałam to i sie telepałam ze strachu hahahah
OdpowiedzUsuńKocham takie wątki ;*
Wkońcu nowy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńBardzo fajny trochę straszny a zarazem słodki ;3
MOJE PURDY GIRL DOMAGA SIĘ JAKIEŚ FAJNEJ SCENY Z ASH'ULKIEM ♥
czekam .
Haha sen rozpierdala system :D
OdpowiedzUsuńW szpitalu..? ;oo
Czekam na więcej ;*
Ale jak w szpitalu? o.O
OdpowiedzUsuńSen najlepszy ^^
Czekam.
Swietny rozdzial ! Jak czytalam scene snu, to wszystko sobie tak wyobrazilam, ze az mnie ciary przeszly. XD
OdpowiedzUsuńNiech chlopcy zrobia cos z tym nalogiem dziewczyn, no.. :/ Wgl rodzife Andyiego tak z tym wypalili ze masakra -..-
Jestem ciekawa dlaczego Carly i Ashley sa w szpitalu, co sie stalo?
Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial ;)y