wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział 16
Carly poszła odebrać telefon,a my w tym samym czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-To ja pójdę otworzyć-powiedziała Cass i zniknęła w korytarzu. Po chwili było słychać stamtąd śmiechy.
-Co tam się dzieje? Batman przyszedł ,czy co?- powiedział Ash,a Andy na te słowa zerwał się jak poparzony i poleciał za koloro-włosą . I on oczywiście, również długo nie wracał. Po chwili do salonu wparowała Cassie i Jessy, oraz Peter i Andy.
-Jess!- wydarł się CC i podbiegł do małej,wziął ją na ręce i obrócił w powietrzu.
-Czuje się nie chciany- wychlipał Peter i udał że ma focha. Ma to Ashley zaczął iść w jego kierunku w otwartymi rękami.Przerażenie w oczach brata Carly sięgało granic możliwości.
-Pet!!-wydarła się Carly, która właśnie wróciła z tarasu i rzuciła się mu na szyje,ratując do przed kudłatym pedofilem.
-Co w tu robicie?
-Eh....tak jak by ja już nie chce mieszać w Polsce.Cassie ja chce mieszać z Tobą.O ile chłopakom to nie przeszkadza.
-Nie ma problemu-
-A właśnie że jest.Nie masz 18 lat.Wiesz co? Ja wrócę do Polski i załatwię papiery żebym mogła Cię adoptować.Ciocia Ania nam w tym pomoże,i jeśli chłopaki się zgodzą,zamieszkacie tu.-
-Cassie to ja pojadę z Tobą-
-Nie Andy,nie musisz.Zamieszkam na ten czas u rodziców.-
-Ale nie puszczę Cię samej!Kiedy tak właściwie chcesz lecieć?
-Nie wiem ,jakoś w przyszłym tygodniu-
-Andy to znaczy że nie możesz lecieć-
-Ale jak to Jake?-powiedział głosem pięciolatka któremu zabrano lizaka.
-Bo masz cały następny tydzień wywiady.Boże ja wiem lepiej co Ty masz robisz,załamka totalna.-
-To ja z nią polecę-
-Ash,ale zajmiesz się nią?-
-Tak Andy,ale pamiętaj ona nie ma dwóch lat-
-No dobraaaaaa,to chodźcie zarezerwować bilety-
****Tydzień później****
*** oczami Cassie***
Jesteśmy już w Polsce,u moich "kochanych" rodziców.Ojczym już na wejściu nie oszczędził sobie durnych komentarzy.Ja spałam u siebie,a Ash w pokoju Jessy.Siedzieliśmy razem w pokoju,kiedy pan Purdy podziwiał moje gitary.Szczerze dziwie się że starzy jeszcze ich nie wywalili.Nagle do pokoju wparował mój ojczym i kazał Ash'owi spadać do swojej sypialni.Kiedy chłopak wyszedł,chciałam się przebrać.Zdjęłam koszulkę i podeszłam do szafy.
-Ładne tatuaże- usłyszałam znany mi głos.
-Czego chcesz?!-
-Cicho siedź i zdejmuj stanik- nim zdążyłam cokolwiek zrobić,ojczym podszedł do mnie i zasłonił mi usta ręką.
-------------------------------------------
Ba,bum! To ja! Jak się rozdział podoba? Nie za bijcie mnie miski :D
Pozdrawiam :***
niedziela, 10 listopada 2013
Rozdział 15
Przetarłem swoje oczy i spojrzałem jeszcze raz czy aby mi się nie przewidziało. No i nie , jednak to była ona... To była Cassie.
-Andy ! Gdzie ty ?!-usłyszałem Carly.
-Tutaj jestem
No to teraz muszą powiedzieć o co chodzi. Ale najpierw idę do drzwi , które po chwili się otworzyły.
-Cassie! Gdzie byłaś?-zapytałem
Widziałem jak kontem oka Cassie się patrzy na Carly , która stała zaraz za mną.
-No to musimy porozmawiać.-powiedziała ze spuszczoną głową Cassie.
Przytaknąłem głową na tak. W końcu muszą nam to powiedzieć. O tym całym Sean'ie i w ogóle. Jestem ciekaw co mają nam do powiedzenia , tyle tajemnic przed nami mają. Szliśmy do salonu , gdzie siedział Ashley.
-Gdzie reszta?-zapytałem.
-Tutaaj!!-krzyknął Jinxx z Jake'em.
-Okey siadajcie.-powiedziała Carly
Ja już wygodnie usadziłem zacne dupsko w fotelu i czekałem na wyjaśnienia. Nastała chwila ciszy gdy Jake siadał.
-Aaaaaach !!!-zajęczał
Popatrzyliśmy na niego , a Ashley zaczął chichotać.
-On mi rękę podłożył pod dupę.
Nikt nic nie powiedział.
-A tak w ogóle to co się dzieje?-zapytał zdezorientowany Jinxx
Musimy od dziewczyn to wyciągnąć...
***oczami Carly***
-To ja zacznę mówić.-powiedziałam wzdychając
Każdy patrzył na mnie wyczekująco.
-To się stało jakieś 2 - 3 lata temu. Byłyśmy młode i naiwne. Ciągnęło nas do narkotyków i wg...
-Do narkotyków?!-krzyknął Andy.
-Tak ... Do narkotyków.-powiedziała Cassie.
-No i ten Sean... Zadłużyłyśmy się u niego , brałyśmy narkotyki od niego i miałyśmy mu zapłacić... Ale nie miałyśmy pieniędzy... Zadłużałyśmy się coraz bardziej. Po jakimś czasie zaczął nam grozić i wg. Potem rodzice wysłali nas do Los Angeles. On przyjechał tu za nami. Groźby pozostały. Powiedział , że nas zabije jeżeli nie będziemy się...
-Ścigać.-dokończyła Cassie.
Każdy członek zespołu patrzył na nas wielkimi oczami. Ja razem z Cassie spuściłyśmy głowy , żeby nie widzieć ich spojrzeń.
-Ale... od kiedy się ścigacie?-zapytał Ashley
-Od jakiś 2 miesięcy...
-I nic nam nie powiedziałyście?!?!
-Andy... nie krzycz na nie.-powiedział Jake.- Jak ty byś się zachował na ich miejscu? Pewnie tak samo.
Na policzku poczułam łzy. Nie chciałam , aby widzieli , że płaczę.
-Przepraszam... nie chciałem. Carly ? Ty płaczesz?-usłyszałam
-Niee..
-Carly , ale ja widzę.
Szybko otarłam łzę która chciała jeszcze popłynąć po policzku. Usłyszałam jak Andy wstaje i podchodzi do mnie. Przytulił mnie.
-Carly nie chciałem , nie płacz już.-szeptał.
-Nic nie szkodzi... miałeś prawo tak zareagować.
-Która z was się ściga?-zapytał Jinxx.
-Ja.-odparła Cassie.
-Ja na razie się nie ścigam po tym szpitalu... Ale później jak już wrócę do zdrowia czeka mnie wyścig , który może się skończyć źle.-szeptałam
Zapadła cisza. Chłopcy chyba nie wiedzieli co powiedzieć.
-Cassie? Czyli ty dzisiaj się ścigałaś?-zapytał ją Andy.
-Nie miałam wyboru...
Andy głośno wypuścił powietrze z płuc. Siedzieliśmy w ciszy gdy nagle zadzwonił mój telefon.
--------------------------------------------------------------------------
Łapcie tu krótki rozdzialik ^^
niedziela, 27 października 2013
Rozdział 14
***Perspektywa Jixx'a***
Kiedy byliśmy u Carly w szpitalu,do ssali wszedł jakiś facet.Po minach dziewczyn było widać,że go znają.
-O witam dziewczęta. Carly nie myślałem że zobaczę Cię kiedyś w takim stanie.Naprawdę bardzo mi przykro- powiedział z głupawym uśmieszkiem na ryju.Zobaczyłem jak Ash bucha złością.Czyż by nasze małe,kochane dzieciątko się zakochało?O jak słodko!
-Sean czego ty od nas jeszcze chcesz?-zapytała wściekła Cass.
-Spokojnie,chce porozmawiać.Ale na osobności,tylko z wami dziewczyny.-
-Nawet mowy nie ma!-
-Ash zamknij się!Dobra pogadajmy,ale chwilę.-Carly usiadła na łóżku i zabijała Ashley'a wzrokiem. Kiedy wyszliśmy na korytarz Andy i Ashley chodzili w kółko jak nakręceni.Musze przyznać to w chuj irytowało.Po jakiś 15 minutach,ten cały Sean wyszedł z sali.Spojrzał tylko na nas i poszedł do wyjścia.Nie trudno zgadnąć że Pan Jednorożec Andy i Pan Tęcza Ashley obrazu wbiegli na sale i zaczęli o wszystko wypytywać.Na samą myśli o tych "panach" zacząłem się śmiać.Dziewczyny nie powiedziały nic oprócz tego że dowiemy się w swoim czasie.Po jakimś czasie w szpitalu pojawiło się rodzeństwo dziewczyn.Musze przyznać że są wspaniali.
****dwa tygodnie później****
***oczami Andy'ego***
Carly już od kilku dni jest w domu.Przez te dwa tygodnie temat tajemniczego Sean nie był poruszany,chodź prawie co noc Cassie wymykała się z domu.Dzisiaj przy objedzie postanowiłem poruszyć ten temat.Kiedy już wszyscy siedzieli przy stole,zabrałem głos.
-A wiec.Hłe hle hłe...Droga Cassie i Carly.Proszę nam powiedzieć kim bym wasz znajomy ze szpitala?-zapytałem ,a wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotę.
-Ehh,dobra dowiecie się dzisiaj,ale nie w tym momencie.-
Zjedliśmy w spokoju obiad,bez żadnych rozmów itp. Po południu Cass wyszła z domu bez słowa.Chciałem za nią iść,ale Carly i Jessie mnie zatrzymały.Mała i Peter widać wiedzieli kim był Sean.po jakimś czasie usłyszałem głośny warkot silnika.Kiedy podszedłem do okna zobaczyłem niezłą brykę na naszym podjeździe.Kiedy drzwi od auta się otwarły doznałem szoku.
-----------------------------------------
Hej!Mam nadzieje że rozdział wam się podoba :P Na to nic ,nie przedłużamy już :D Więc do następnej notki :*
piątek, 18 października 2013
Rozdział 13
Stałem na tym cholernym korytarzu z nerwów obgryzając paznokcie. Nie wiem co się dzieje w sali u Carly , kurwa mać!!! Dlaczego to ją spotkało ? No ja się kurwa pytam dlaczego !!!! Chodziłem w kółko , myśląc nad sensem życia. Jeżeli ona , to i ja... Kurwa Ash ogarnij się ! Oni ją uratują. Muszą!
-Ashley ! Co się dzieje?-krzyczała Cassie podbiegając do mnie.
-Serce Carly , stanęło... Powiedziałem te trzy słowa i dalej zacząłem obgryzać paznokcie z nerwów. Podszedł do mnie Andy.
-Ashley , wszystko będzie w porządku , nie obgryzaj tych paznokci , bo już krew ci się leje.
Tak , Andy miał rację. z moich '' paznokci '' lała się już krew. Nawet tego nie poczułem. Miałem to w nosie , czy się krew leje czy nie. Ja chcę Carly. Chcę by żyła! Nie chcę jej stracić !
-Ashley...
Już miałem coś mówić , ale przerwał mi wychodzący lekarz z sali Carly.
-Co z nią?!?!?!?!
-Pani Carly.......
-Nie , to nie może...
-Żyje....
Olaboga! Co za szczęście! Mój szkrabek żyje! Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Jak dobrze , że wszystko jest z nią okey.
-Widzisz Ashley , a nie mówiłem?-szeptał Andy łapiąc mnie za ramię.
-Taak , panie doktorze mogę do niej wejść ?-zapytałem
-Tak , oczywiście. Proszę.
Wszedłem do sali i od razu podszedłem do łóżka szpitalnego i ucałowałem Car w czoło. Złapałem ją za rękę , brakuje mi jej.
-Carly , zdrowiej szybko.-szeptałem.
***oczami Andy'ego***
Dobrze mówiłem Ashley'owi , że wszystko będzie dobrze. Każdemu ulżyło po wiadomościach od lekarza.
-Ja też chcę do niej wejść.-mówiła Cassie.
-Tak wiem , ja też bym chciał. Carly jest dla mnie jak siostra.-mówiłem.
-Prawdę mówiąc.... Też tam chcę wejść.-odezwał się CC.
Każdy chce wejść do Carly , ale Ashley jest teraz. Obejrzałem się i usłyszałem otwierające się drzwi. Spojrzałem a z nich wyłonił się Ashley.
-Wejdzcie.-powiedział.
Cassie od razu rzuciła się w stronę drzwi. Brakuje jej Carly, widać to. Ja nie wiem co by przeżyła Cassie gdyby ją straciła.
-Jak z nią?-zapytałem przyjaciela
-Chyba dobrze i niech tak pozostanie. Nie chcę przeżywać tego jeszcze raz.-tłumaczył Ashley.
***oczami Cassie***
Usiadłam przy łóżku szpitalnym na krześle i złapałam dłoń Carly. Przy okazji przysłuchiwałam się rozmowie Andy'ego z Ashley'em. Nagle coś mnie ruszyło.
-O kurwaa... !-powiedziałam.
Ashley szybko znalazł się obok mnie razem z Andy'm.
-Cass! Co jest ?!
-Carly... jej.. ręka! Ona ścisnęła moją dłoń...-resztę słów wypowiedziałam szeptem.
Ashley popatrzył na mnie jakoś inaczej i po chwili sam zamarł.
-Ona się wybudza , a nie powinna.-powiedział Andy.
Andy ma rację , ona jeszcze nie powinna sie wybudzać. To dla niej bardzo złe. Po chwili wszedł jakiś lekarz na sale.
-Dlaczego Carly sie wybudza ?-zapytał Ashley.
Widać troszku miał podniesione ciśnienie.
-Musimy ją wybudzić , musimy sprawdzić czy dobrze z nią jest.
-Pan chyba jest głupi.-powiedziała Cassie.
-Niech pani uważa co mówi. To ja tu jestem lekarzem , a nie pani.
Nosz co za cham...
-Uuuuumm...?-usłyszeliśmy
-Carly?!
-A..Ash...Ashley??? Gdzie ja jestem ?
-Tak to ja Ashley , jesteś w szpitalu.
Ashley momentalnie znalazł się przy niej. Ja także z Andy'm tam byłam.
-Boli...mnie...wszystko.-wyszeptała Carly.
Car mówiła każde słowo z wielkim wysiłkiem.
***oczami Carly***
Szłam chodnikiem po ciemku. Po chwili poczułam , że leżę. Zobaczyłam jakąś ciemną postać nade mną.
-A kogo my tu mamy ?!-usłyszałam od tej postaci
Jak zobaczyłam , że to były Cassie zamarłam na chwilę.
-Co ty chcesz ode mnie?!?!
-Niech ci powie twoja przyjaciółeczka!-krzyknął w moją stronę.
Zaczęłam się trząść ze strachu. A on zaczął się ze mnie śmiać , widząc moją minę.
-I co teraz?
Chciałam się podnieść jakoś , ale nie miałam jak. Kiedy próbowałam to zrobić dostałam z buta w brzuch.
-Ha ! ha ! ha ! Myślisz , że uciekniesz?
-Zostaw mnie!-jęknęłam zwijając się z bólu.
-Chyba kpisz!
-Odej....-nie skończyłam
Dostawałam partię kopów w brzuch i nie tylko tam. Wszystko mnie bolało , czułam , że to już koniec.
-I jak ? Fajnie prawda?-kpił
-Zostaw mnie!!
Doszłam do wniosku , że to jest zły pomysł , aby się odzywać. Po każdym wypowiedzianym słowie dostawałam mocniej w brzuch.
-Cierp....
**************************************
Usłyszałam jakieś głosy i zaczęłam otwierać oczy.
-Dlaczego Carly się wybudza?!?!
-Musimy ją wybudzić , musimy sprawdzić czy dobrze z nią jest.
-Pan chyba jest głupi.
-Uuuuumm...?-jęknełam
-Carly?!
-A..Ash...Ashley??? Gdzie ja jestem ?
-Tak to ja Ashley , jesteś w szpitalu.
Ashley szybko znalazł się obok mnie.
-Boli...mnie...wszystko.-szeptałam.
To była masakra , mówiłam z wielkim trudem. Było mi tak ciężko cokolwiek mi powiedzieć. Jeszcze , przed wybudzeniem to... co widziałam... Ja się na skurwielu zemszczę. Ciula pieprzonego bananem zadźgam. Uśmiechnęłam się leciutko jak pomyślałam o tym zadźganiu.
-Jak się pani czuje?-usłyszałam lekarza.
-Zjeebanie...-szepnęłam
-Niech pani nie używa wulgaryzmów.
-A niech pan na razie da jej spokój ! Nie widzi pan , że ona ledwo mówi?! Ona nie ma siły , dajcie jej chwilę!-mówił Ashley.
-Proszę nie krzyczeć na mnie!
-A czy ja krzyczę?! Mówię normalnie.
Nie wiedziałam co robić , leżę na tym łóżku i ledwo żyję.
-Przestańcie.-szepnęłam
Pewnie mnie nie usłyszeli , bo dalej się sprzeczali.
-Przestańcie.!-powiedziałam już głośniej.
Tym razem mnie usłyszeli , bo ucichli. Byłam już w miarę na siłach gdy nagle do sali wszedł......
____________________________________________________________
Siemanko ! ;D Przepraszam , że rozdział pojawił się tak późno , no ale ... najpierw brak weny , a później brak czasu ;/ Co o nim sądzicie ? ^.^
Pozdrawiam , Elizabeth ^^
niedziela, 25 sierpnia 2013
Rozdział 12
Razem z 4/5 zespołu pojechaliśmy do domu.Usiadłam na blacie w kuchni wpatrując się w jeden punkt.
-Cassie,zjedz coś.Proszę-
-Andy,nie jestem głodna.Idę się przejść -
-Co?!Chwila,gdzie?O tej godzinie?- o czym on pieprzy,przecież jak wyjeżdżaliśmy do szpitala był ranek.Przelotnie spojrzałam na zegarek-22.O kurwa jak ten czas szybko leci.
-Nic mi się nie stanie,a gdzie to nie wiem- szybkim krokiem ruszyłam w stronę plaży.Od kiedy tu jestem,nigdy na niej nie była.Po drodze wpadła jeszcze do sklepu monopolowego,gdzie kupiłam kilka butelek jakiegoś mocnego alkoholu i fajki.Będąc na miejscu usiadłam na ciepłym piasku i pociągnęłam z butelki dużego łyka.Kurde,dobre to.Siedziałam tam dalej opróżniając już drugą butelkę Whisky.Nawet nie wiem kiedy wypiłam cztery butelki tego zacnego płynu.Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę domu.Sama się sobie dziwie że dałam radę iść o własnych siłach i jeszcze wiedziałam gdzie iść.Po półgodzinnym spacerku doszłam do posiadłości Black Veil Brides.Starałam się wejść na tyle cicho jak tylko potrafię,ale mi to coś nie wyszło.Na wstępnie potrzaskałam dwa wazony.Skąd tu się wzięły do cholery te wazony?!
-Cassie co się dzieje?Boże ile ty wypiłaś?!-o tatuś Andy przybiegł.
-A nie wiem mamusiu.Z cztery butelki....-
-Dziewczyno chodź się położyć!-
-O już mi takie propozycje składasz?Oj nie grzeczny ty!-wpiłam się w jego usta.
-Jezuu....Jinxx pomocy!!!!Mamy tu przypadek pijanej i napalonej dziewczyny.Jak myślisz co trzeba z nią zrobić? -zapytał chłopaka który w mgnieniu oka znalazł się koło nas.
-Hmmmmm....według mnie to najlepiej położyć ją grzecznie spać i poczekać do rana,aż wytrzeźwieje.-
-A więc idziemy się położyć.Cassie do nogi!-
- Biersack!Przesadzasz!-
-No przepraszam tatuśku-
-Chłopcy nie chce wam przerywać,tej pogawędki,ale ja zaraz zwymiotuje!
***oczami Andy'ego***
Dziewczyna pognała do łazienki.Ja się dziwie że ona jeszcze chodzić umie.Kiedy wyszła z pomieszczenia była w jeszcze gorszym stanie.Teraz to ledwo chodziła.Ha!Alkohol zaczął działać.Będzie miała rano kaca.
-Okej,Andy zabieramy ją do góry-
-Tak,jest tatuśku!-
-Boże,a ty czego się naćpałeś?Tęczy czy jednorożców? -spojrzałem na niego jak na debila i pokiwałem przeczącą głową.Nic nie mówiąc wziąłem zwłoki dziewczyny i zaniosłem ją do pokoju.Sam ruszyłem do swojej sypialni i rzuciłem się na łóżko.Od razu wkroczyłem do krainy Morfeusza.Rano obudziłem się chyba jako pierwszy.Spojrzałem na zegarek- 8.30.Ło kurwa trochę wcześnie,no ale nic.Zwlokłem się z łóżka i niczym zombie podążyłem na dół.Pierwsze co przykuło moją uwagę to potrzaskane wazony.Przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia.A tak a pro po : skąd się to wzięły te wazony?!Znaczy wiem że Cassie je potrzaskała,ale skąd one były i co robiły w naszym domu?Dobra niech ta sprawa pozostanie zagadką.Szybko zebrałem szkoło i postanowiłem zrobić śniadanie.Tylko co?A dupa ja się wysilać nie będę i zrobię kanapki.Kiedy kończyłem posiłek w kuchni pojawiła się wczorajsza imprezowiczka.
-Jak tak kac męczy?-
-Nie.Dlaczego?-spojrzałem na nią zdziwiony.
-Wypiłaś wczoraj ,z tego co powiedziałaś z 4 butelki czegoś tam.-
-Możliwe,ale jak się pije od kilku lat to się kaca nie ma-mówiąc to ugryzła się w język.
-Jak to od kilku lat?!-w kuchni pojawił się tatuś- mówiłyście że to takie małe uzależnię.-Dziewczyna już miała coś powiedzieć kiedy zadzwonił jej telefon.
-Tak?......Co?!........Kiedy?!......Okej,zaraz będę-rozłączyła się i popatrzyła na nas ze łzami w oczach.-To był Ash,chodzi o Carly.
--------------------------------------------------------
Wróciłam!Rozdzialik dzisiaj króciutki,bo nie mam weny ;/ Mam nadzieje że wam się podoba.To nic do następnej notki :D
czwartek, 15 sierpnia 2013
Wariatka :D
http://ableedingheartcanconquereverycrutch.blogspot.com/
Pożegnanie
środa, 14 sierpnia 2013
Rozdział 11
***oczami Cassie***
-Jak to w szpitalu ?!-krzyknęłam
-No nie wiem co się stało , Ashley cały czas tam siedzi. W ogóle po jego głosie było słychać , że ciekawie nie jest.-mówił CC
Cholera ja muszę jechać tam. I to jak najszybciej. Muszę wiedzieć co się dzieje.
-Andy... zawieziesz mnie do szpitala ?-zapytałam
-Wszyscy jedziemy , ale najpierw skończ śniadanie.
Pospiesznie zjadłam śniadanie nie zważając na uwagi chłopców.
-Cassie , nie jedz tak szybko!-powtarzał któryś raz z kolei Jake.
-Ja chcę tam jechać , rozumiesz?
-Rozumiem, każdy z nas chce jechać. Ale nie jedz tak szybko żebyś i ty nie wylądowała w szpitalu.
-Dobra jedziemy już?-zapytałam.
-Idziemy sie ubrać i za 10 minut spotykamy się w garażu.
Szybko poleciałam na górę , aby się przebrać. Ubrałam się w 2 minuty i zbiegłam po schodach już gotowa. Byłam już w garażu i czekałam na resztę. Po kilku minutach byliśmy już w drodze do szpitala. Kiedy Jinxx zaparkował samochód na parkingu , ja od razu wybiegłam z samochodu i pobiegłam do środka. Chłopcy biegli za mną. Złapałam pierwszą lepszą pielęgniarkę.
-Gdzie leży Carly ?!
-Niestety nie wejdziecie do niej , ale możecie się dowiedzieć od tego pana co ją przywiózł co się dzieje z nią. Siedzi przy sali 40
-Dziekuję pani!
Szybko zaczęłam biec przez szpital aż zobaczyłam Ashley'a siedzącego na krześle.
-Ashley!!-wydarłam się.
Reszta bandy za mną nie nadążała. Jeszcze tak nie biegłam jak teraz.
-Ashley , co się dzieje ?!
Ashley popatrzył na mnie ze łzami w oczach.
-Ash !
-Ona... ona może umrzeć... w nocy wymiotowała krwią i to mnie obudziło , dobrze że spałem z nią. Gdyby mnie tam nie było ona już może leżała by martwa w łóżku.
W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
-To wszystko przeze mnie.-wyjąkałam płacząc.
-Nie mów tak , to nie ty ją pobiłaś tylko Matt.
W końcu do nas przybiegła zmachana reszta.
-Mała... czemu... tak... szybko... biegłaś?-pytał Andy
-Andy... ona może umrzeć.-powiedziałam.-i to wszystko moja wina !!!!
-Cassie przestań siebie obwiniać !
-Ashley , wiesz co z nią ?-zapytałam.
-Wiem tylko tyle , że jest w ciężkim stanie i może z tego nie wyjść.
Rozpłakałam sie jeszcze bardziej. Popatrzyłam na chłopców i każdy miał łzy w oczach. Ashley płakał jak dziecko. O sobie to ja nie wspomnę. Po jakiejś godzinie podszedł do nas lekarz.
-Jest tu ktoś z rodziny?-zapytał
-My!-krzyknęliśmy razem.
-No dobrze. Czyli przechodzimy do rzeczy... Pani Carly jest w bardzo ciężkim stanie i...
-To już wiemy.-powiedział ze łzami w oczach Ashley
-No to powiem , że pani Carly ma połamane żebra , uszkodzone narządy wewnętrzne i nie wiadomo czy przeżyje. Będziemy robić wszystko co w naszej mocy , aby ją uratować.
Każdy z nas rozpłakał się na dobre. Najbardziej... a kto najbardziej... każdy płacze tak samo. Łzy lecą ciurkiem bez przerwy. Jeszcze nie widziałam chłopców żeby tak płakali. Nagle poczułam , że telefon mi wibruje. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
-Kto dzwoni?-zapytał Andy
-Peter...
-A kto to ?
-Brat.... Carly...muszę mu powiedzieć co jest.
Odeszłam kawałek od chłopców , wytarłam łzy i odebrałam telefon.
~Halo?
~Hey Cassie ! Co tam u was ? Czemu Carly telefonu nie odbiera ?
~Peter... muszę ci coś powiedzieć... ale najpierw powiedz mi jak tam u Jessy.
~Jessy jest u mnie. Uciekła z domu , bo nie mogła wytrzymać i czy... czy ty płaczesz?
~Tak...
~Co się stało ? Miałaś mi coś powiedzieć.
~Peter... Carly... może umrzeć.-wydukałam i rozpłakałam się na dobre.
~Czemu ?!?! Co się stało ?!
~Taki jeden chłopak Matt ją pobił...
~Zabije skurwiela... Gdzie mieszkasz , bo wiem , że uciekłyście.
~U chłopaków z Black Veil Brides. Jestem z nimi właśnie w szpitalu , każdy z nich płacze. Ashley przywiózł ją do szpitala w nocy , bo wymiotowała krwią.
~Dobra , pakuje sie zabieram Jessy i jutro wieczorem będziemy u was. Będzie można u was nocować?
~Porozmawiam z Andy'm i napiszę ci sms-a.
~Okey to czekam. Trzymaj się , Carly jest twarda i da radę.
~Paa.-po tych słowach się rozłączyłam i podeszłam do Andy'ego.
-Andy , możemy pogadać ?
-Nom pewnie.
Odeszłam znowu kawałek , a za mną Andy.
-Słucham cię mała.
-No bo... jutro przylatuje brat Carly z moją siostrą i czy...
-Tak mogą być u nas.-powiedział z uśmiechem.
-Dziękuję.
Przytuliłam się do Biersack'a i dałam całusa w policzek. Wróciliśmy do chłopców. Każdy siedział przybity.
-Jedna osoba może wejść na sale.-powiedział doktor
Każdy popatrzył na siebie.
-Ashley , ty idź. -powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Cassie, na pewno ? A nie mogą dwie?-zapytał Ash doktora.
-Dwie i nie więcej.
Razem z Ashley'em weszłam na sale , w której była Carly.
***oczami Ashley'a***
Wszedłem razem z Cassie do tej sali. Tam od razu doznaliśmy szoku. Carly była podłączona do tylu urządzeń , że chyba nie dałoby się tego policzyć. Miała kilka kroplówek do siebie podłączonych. Cassie rozpłakała się tam , że uklęknęła na podłodze. Ja szybko uklęknąłem obok niej i przytuliłem.
-Cassie , nie płacz.
-Jak mam nie płakać? Jak moja najlepsza przyjaciółka , prawie siostra może umrzeć? Mi się to w głowie nie mieści.
-Tak wiem Cassie , ale trzeba być dobrej myśli. Jeżeli będziemy myśleć pozytywnie , musi się udać.
Siedzieliśmy przy niej chwilę. Cassie zrobiło się słabo i wyprowadziłem ją z sali.
-Jedzcie do domu.-powiedziałem.-Ja tu zostanę.
-Ash , na pewno? Musisz się przespać.
-Ja tu zostaję.-powiedziałem stanowczo.
-No dobrze , to my zmykamy. Trzymaj się Ash.
Musze pogadać z lekarzem niech mi pozwoli przy niej siedzieć. Tak bardzo się o nią boję , nie chcę jej teraz zostawić. Tak wiem , jestem głupi... Ale... Ale ja kocham Carly... Nikt jeszcze o tym nie wie, ale się dowiedzą w swoim czasie. Najpierw niech Carly wydobrzeje. Musi wyzdrowieć , musi żyć. Wszedłem jeszcze na salę. Było mi ciężko patrzeć , jak ona leży przykuta do łóżka i podłączona do tylu dziwnych urządzeń.
-Niech pan jedzie do domu i odpocznie.-mówiła pielęgniarka
-Ja się stąd nie ruszę , nie zostawię jej. Cały czas będę przy niej.
-Ale pan jest uparty.
-Nie że uparty... Ja po prostu ją kocham. Ona jeszcze o tym nie wie , ale...
-Pani Carly jest w śpiączce i powiem panu , że może już wie o tym. Niektórzy słyszą co się wokół dzieje.
Czyli jak ja teraz to powiedziałem na głos , to ona już wie. Załapałem ją ja dłoń i głaskałem. Kurcze ona jest teraz taka bezwładna.
- Carly , jeżeli mnie słyszysz , to proszę walcz , chcemy ,żebyś żyła.
Ułożyłem głowę przy jej dłoni i usnąłem na chwilkę. Obudził mnie lekarz który mnie szturchnął.
-Proszę pana niech pan jedzie do domu.
-Nie , nie pojadę ja tu zostanę.
-Ale pan musi spać.-mówił
-Jeżeli pan nie śpi , to ja też mogę.
-Ale ja jestem lekarzem i muszę dbać o pacjentów.
-Ale ja chcę z nią zostać.-mówiłem
-Dobrze , ale gdyby coś nie pokojącego się działo proszę szybko powiadomić. Pielęgniarka będzie co jakiś czas przychodzić.
-Dobrze.
No i lekarz sobie poszedł , a ja mogłem siedzieć cały czas przy Carly.
-Co jest?-zapytałem sam siebie budząc się
Coś zaczęło pipczeć.
-O nie...
Kurwa serce stanęło. Jezu nie !!!!!! Szybko wybiegłem na korytarz i zacząłem się wydzierać na całe gardło.
-Lekarza !!!!!!!!!!!!!!
--------------------------------------
Hejo ^^ na dzisiaj taki "krótki" rozdział ;D mam nadzieję , że się podoba. ;]
~Elizabeth.
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział 10
Wybiegliśmy z domu,ale Carly nigdzie już nie było widac.
-Em.....może lepiej będzie jak się rozdzielimy?-zaproponował Andy.Wszyscy się zgodziliśmy.Ja byłem z Cass,Andy z Jinxx'em ,a CC z Jake'm.Każdy z nas pobiegł w inną stronę.
-Ash,boje się o nią.Tak cholernie się boje-odezwała się łamiącym głosem Cassie.
-Ej,spokojnie znajdziemy ją.Zobaczysz.-
-Mam nadzieje.CARLY!!CARLY!!!-po chwili usłyszeliśmy słaby głos Carly.Zanim się spostrzegłem,Cass już obok mnie nie było.Czemu one tak szybko biegają?!Ruszyłem do dziewczyn.Carly leżała bez ruchu,a Cassie starała się ją obudzić.Wziąłem nieprzytomną dziewczynę na ręce i ruszyliśmy w stronę domu.Rodziców Andy'ego już nie było.Chwile po nas do domu wpadła reszta zespołu.
-I co?-
-Znaleźliśmy ją.Jest u mnie w pokoju.Cassie się nią zajmuję ,ktoś ją nieźle pobił.-
-A kto jej to zrobił?-zapytał CC.
-Nie wiem-spuściłem głowę w dół.
-Ale ja wiem-po pomieszczenia weszła Cassie
-Kto?!-zapytaliśmy chórkiem
-Matt...-
-Zabije go.Jezu zabije gnoja-powiedziałem
-Nie jego nie.To moja wina-powiedziała dziewczyna
-Ale jak twoja?!-wszyscy patrzeliśmy na nią pytającym wzrokiem.
-No bo on ją pobił,dlatego że ja go zdradziłam- Cassie zjechała po ścinie i podwinęła nogi pod brodę-Czemu wszyscy przeze mnie cierpią?!
-Ale jak przez ciebie?Przecież dobrze wiesz że to co się stało Carly to nie twoja wina-powiedział Andy siadając koło dziewczyny.
-Jak nie?!Mój ojciec też zginął przeze mnie-powiedziała i spojrzała na nas zapłakanymi oczami.
-Dziewczyno co ty mówisz?Przecież mówiłaś że w wypadku samochodowym-powiedział Jinxx,również siadając koło dziewczyny.
-No tak,ale gdyby nie ja to on by żył.Mój tata był mechanikiem samochodowym i miał własny salon.Ja od małego kochałam auta,więc pomagałam mu w pracy.Przyznam się że nieźle potrafiłam naprawiać samochody.Znaczy tak myślałam.Pewnego dnia mój tata,pojechał sprawdzić jak działa naprawiony prze zemnie wóz.Jechał bardzo szybko po autostradzie,ale okazało się że hamulce nie działają.Obrócił się o 180 stopni i wpadł czołowo na ciężarówkę.Siła uderzenia była tak duża że auto wypadło z wiaduktu i spadło 30 metrów w dół.Zginął na miejscu -dziewczyna schwała twarz w dłonie-zgiął prze zemnie.
-Proszę nie mów tak.W każdym aucie hamulce mogły przestać działać.-Jake przytulił do siebie załamaną dziewczynę.
-Chodź położysz się już-i
-Nie nie jestem zmęczona-powiedziała ziewając.
-Nie wcale nie jesteś-powiedział z sarkazmem Andy biorąc dziewczynę na ręce,która już po chwili spała jak zabita.Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.Za dużo.No nic ja idę do Carly do pokoju,nie pozwolę jej samej teraz siedzieć.
***oczami Cassie***
Pamiętam jak Andy wziął mnie na ręce i wnosił po schodach.Poczułam jak kładzie mnie na łóżku i przykrywa kołdrą.
Byłam sama. Dobrze pamiętam, że zasnęłam we własnym pokoju. Ale nie było mnie tam kiedy się obudziłam. Byłam w lesie. Naokoło było ciemno i cicho. Za cicho. Znajdowałam się gdzieś na obrzeżach miasta w lesie, w którym nikt od dawna nie przebywał. Krążyły oczywiście pogłoski, że las jest nawiedzony, że w nocy ożywa i budzą się potwory, powstając z ziemi. No ba, nie wierzyłam w to, przecież upiory nie istnieją i ja to dobrze wiem. A przynajmniej tak myślałam.Wstałam i zupełnie zdezorientowana zaczęłam szukać drogi. Nie trwało to długo. Zanim powstałam leżałam obok jakiegoś ogromnego konaru niedaleko ścieżki prowadzącej wzdłuż drzew na jezdnię. Więc poszłam. Wyszłam na asfalt i zaczęłam iść w stronę miasta (od tego lasu to było gdzieś ze 3 km). I wtedy TO zobaczyłam. Pojawiło się nagle jakby z powietrza, wypełzając z lasu na czworakach, bez najmniejszego szelestu, jak duch i ustało naprzeciw mnie jakieś 6 metrów. Było całe białe. A twarz tego..no właśnie, twarz. To coś nie miało normalnej twarzy. Jedyne co się na niej znajdowało to były głębokie, czarne zagłębienia zamiast oczu, dwie małe szparki zamiast nosa, a usta..to coś miało zszyte szwami i całe zakrawiono-czarne usta, wykrzywione w okropnym uśmiechu, od ucha do ucha..a przynajmniej od miejsca do miejsca, w którym uszy być powinny. Ale ich tam nie było. Były oberwane. Brutalnie oberwane, a miejsca, w których powinny być, były poobdzierane ze skóry. To coś patrzyło się na mnie tymi wielkimi dziurami i ukazywało swój paskudny uśmiech. Trwałam tak chyba z 5 minut. Potem cofnęłam się o krok. O Boże! To coś zaczęło na mnie biec! Biegło na tych czterech kończynach, brutalnie powyginanych w nienaturalnych kątach w różne strony. Biegło dziwacznie, ale bardzo zwinnie i szybko. Oczywiście przez pierwsze 3 sekundy ruszyć się nie mogłam z miejsca. Ale w końcu zaczęłam biec. Zaczęłam biec, tak, ale w zupełnie przeciwnym kierunku niż miasto, w którym mieszkałam. Tak strasznie się bałam! Myślałam, że już po mnie, to coś zbliżało się coraz bardziej..I wtedy mnie złapało, a ja zemdlałam. I nagle obudziłam się. Znów byłam w moim pokoju, w moim łóżku. Za oknem było nadal ciemno. Spojrzałam na zegarek. Godzina była 24.34. Uspokoiłam się. Uff..to był na szczęście tylko zwyczajny koszmar. Ale wtedy zauważyłam, że jestem cała mokra. Mokra od krwi. Pomyślałam, że pewnie przez ten okropny sen pokaleczyłam się o wystające spod materaca śruby, bo często lunatykowałam podczas snu. Poszłam do łazienki, żeby się obmyć. Po ciepłym i przyjemnym prysznicu wróciłam do pokoju. Uchyliłam lekko okno, bo było mi strasznie gorąco. Ale wtedy się odwróciłam, żeby wrócić do łóżka i zobaczyłam TO..Stało przy otwartych drzwiach..*Ruszyło na mnie,a ja krzyknęłam w niebo głosy i............obudziłam się.Nad moim łóżkiem stało 4/5 zespołu z dziwnymi minami.
-Ej co się stało?Czemu krzyczałaś?-zapytał Jake z troską w głosie.
-Sen.Jebany sen-powiedziałam ,a reszta cicho zachichotała lecz kiedy na nich spojrzałam ich miny od razu spoważniały.
-Dobra my idziemy spać.A i mała nie strasz nas tak więcej- pogroził mi palcem CC.Pokój opuścili wszyscy z wyjątkiem Andy'ego.
-Czemu nie idziesz spać?-
-Bo boje się że jak wyjdę to znowu Ci się koszmar przyśni-
-No,ale Andy.Dlatego że ja nie nie mogę spać to ty też nie chcesz?-
-Nie bo ty będziesz spać.A teraz posuń się.No już,już-nim się obejrzałam chłopak leżał koło mnie.Chłopak położył moją głowę na swoim torsie i pocałował moje włosy.Po chwili wpadłam w objęcia Morfeusza.Obudziły mnie promienie słońca,padające na moją twarz.Powili otwarłam oczy i delikatnie przeciągnęłam się.
-Dzień dobry śpiąca królewno.-
-A witam,witam-uśmiechałam się promienie do chłopaka.
-Ubieraj się i idziemy na śniadanie- zwrócił się do mnie Andy.
-Okej,to do zobaczenia na dole.-
Ubrałam krótkie spodenki i t-shirt i ruszyłam do kuchni.W pomieszczeniu siedział ten sam skład który w nocy odwiedził mój pokój.
-Dzień dobry.Jak się spało?-zapytał Jinxx kładą mi przed nosem talerz pełen naleśników.
-A dobrze dobrze.Jezu jak to bosko pachnie-na te słowa Jeremy posłał mi piękny uśmiech.-A tak a pro po gdzie jest Ashley i Carly?-
-W pokoju ich nie ma.Poczekajcie zadzwonię do niego-powiedział CC wychodząc na teraz.Wrócił po chwili z nieciekawą miną.
-I co gdzie oni są?-
-W szpitalu...-
---------------------------------------------
Siemka :D I jak wam sie rozdział podoba?Chyba nie spłonę na stosie?Hah Za takie komentarze was kocham :D Do następnej notki :3 Bajooooooo
* sen to opowiadanie mojej koleżanki :D
środa, 7 sierpnia 2013
Rozdział 9
-Możesz to powtórzyć?
Wiedziała kiedy przyjść. Nie mogła przyjść 10 minut później?
-To ja zostawię was samych.-powiedział ledwo słyszalnym głosem Jinxx.
-Siedź na dupie.!-warknęła Juliet
Wystraszony Jinxx usiadł na krześle. Patrzył na nią dziwnym wzrokiem , takim innym niż zawsze.
-No to kurwa wytłumaczysz mi co to miało znaczyć?
-Juliet , porozmawiajmy spokojnie.
-Jak spokojnie? Ty mnie zdradziłeś! –wydarła się
I wtedy do kuchni weszła Cassie. Miny to ona za ciekawej nie miała. Wystraszyła się jak zobaczyła obok mnie wkurwioną JuJu.
-To z tobą suko mnie zdradził?!
-Po pierwsze ! Nie tym tonem do mnie! Po drugie nie nazywaj mnie suką , bo wyłapiesz! Po trzecie byliśmy pijani!
-Zamknij się już suko.
-Powiedziałam coś na temat suki!
Dziewczyny ostro zaczęły się kłócić. Cassie rzuciła się na Juliet i powaliła na podłogę.
-Andy zrób coś!-krzyczał Jinxx
-To mi pomóż!
Ja złapałem Juliet , Jinxx Cassie. Cassie jeszcze przez chwilę się rzucała.
-Nie dotykaj mnie ! Nie chcę cię znać! Puść mnie!!!
Puściłem ją posłusznie i dostałem z liścia.
-Z nami koniec!
Chciałem coś jeszcze powiedzieć , ale nie zdążyłem , bo Juliet wybiegła z domu.
-Przepraszam Andy.-usłyszałem Cassie
-Ale… ale za co ty mnie przepraszasz?
-Andy… za wszystko… Przeze mnie nie jesteś już z Juliet.
-Cassie , nie mów , że to przez ciebie. Po prostu byliśmy pijani i się tak zdarzyło. Czasu nie cofniesz. A co do Juliet , to już jej nie kochałem i nie odczuwam tej straty. Chodź do salonu, wszystko jest już dobrze i mam nadzieję , że będziemy się normalnie odzywać.
-Już normalnie.-powiedziała i uśmiechnęła się.
Przytuliłem ją na zgodę i poszliśmy do salonu. Zaczął mi telefon wibrować. Odebrałem i okazało się , że to moi rodzice.
-Moi rodzice będą tu za nie całą godzinę.
-Upsss…
Reszta szybko na dół ! Musimy sprzątać ! Zaraz rodzice Andy’ego tu będą !-wydzierał się Jinxx razem z Cassie.
***godzinę później***
DING DONG
-Już są…-powiedziałem
Wszyscy byli ubrani jak by nie wiem co to miało być. Wprowadziłem rodziców do salonu , gdzie była reszta.
-Witajcie !
-Witamy , witamy w naszym domu.
Zaczęła się gadka szmatka , jak to z rodzicami. Pytali się o trasy koncertowe i w ogóle.
- A co to za dziewczyny?-zapytała mama.-Skąd one są?
-Em , my jesteśmy z Polski.
Moi rodzice zaczęli się głośno śmiać. Dziewczynom głupio się zrobiło , to było widać.
-Z czego się śmiejecie?-zapytałem
-Ha ha ha ha ha ha ha , one są z Polski ! Ha ha ha ha ha ha
-No i co z tego?
-To kraj pijaków ! Tam tylko się chleje na potęgę.
Nie wiedziałem co powiedzieć , zaskoczyli mnie rodzice. Jak mogą tak mówić. Śmiali się dalej. Widziałem , że Carly nie mogła już wytrzymać. Wstała z kanapy i pobiegła do drzwi , otworzyła je i wybiegła z domu. Reszta się zerwała i rzuciła się w pogoń za nią.
***oczami Carly***
Wybiegłam z tego domu. Nie mogłam już tego słuchać , biegłam przed siebie , było ciemno. Nagle poczułam , że ktoś podstawił mi haka. Wylądowałam na betonie.
-A kogo my tu mamy.
Na początku nie wiedziałam kto to jest , później się skapnęłam , że to Matt.
-Co ty chcesz ode mnie?
-Niech ci powie przyjaciółeczka.
Po tych słowach dostałam kopa w brzuch. Zwijałam się z bólu , bolało cholernie. Złapał mnie za ręce i zaciągnął w jakiś zaułek. Tam znowu dostałam kopa w brzuch , z pięści w twarz i poczułam jak krew mi płynie po policzku. Musiałam mieć rozwaloną brew. Matt bił mnie dalej , ja już opadałam z sił. Wszystko mnie bolało. Dostawałam ostre kopy wszędzie, w brzuch w plecy w nogi. Jak znudziło mu się już kopanie mnie , zostawił i odszedł. Ja poczułam , że całkowicie opadam z sił.
------------------------------------------------------------------------------------------------
mam nadzieję , że rozdział się podoba ;D do następnej notki ^^
~Elizabeth
sobota, 3 sierpnia 2013
Liebster Award 2
Za nominacje dziękujemy Ame lie <3
Zasady:
Bla bla bla.Każdy chyba to zna.Nie chcem mi się już tego pisać :D
Tak ja już było ja(Purdy Girl/Cassie) odpowiadam na kolorowo :)
1.Co cie skłoniło cię do pisania opowiadań/opowiadania?
Kuzynka(The Deviant)kazała mi pisać :D Pełno pomysłów na opowiadania :)
2. Czy ktoś ze znajomych wie o twoim pisaniu.
Tak , No pewnie :D
3.Ulubiony film?
Nie mam takiego , ha a ja mam nawet dwa :D Szybcy i Wściekli oraz Legion Of The Back :D
4.Wymarzone wakacje?
Nie mam wymarzonych.Dla mnie to odwiedzenia to chyba odwiedzenie LA :D
5. Twoje najskrytsze marzenie?
Spotkać....Devianta ;> Poznać moich idoli :D
6. Ulubiony kolor?
Czarny i niebieski, o takie same :D
7. Twoje życiowe motto?
Nie ma nic lepszego niż zachęta od dobrego przyjaciela. Follow the mourning star, a light when darkness fell.(Podążaj za poranną gwiazdą, gdy upada ciemność pojawia się światło.)
8. Ulubiona piosenka?
wszystkie piosenki sa moimi ulubionymi ,jejku tyle jest świetnych piosenkę a ja mam jedną wybrać?Nie to nie możliwe :D
9. Gdzie chciałabyś zamieszkać w przyszłości?
LA , oj tak tylko i wyłącznie LA :D
10. Ideał mężczyzny?
Romantyczny,kochany. Na pewno ma nie być chamski,ale grzeczniutki też nie xD a do tego romantyczny i kochający :D
11. Co chciałabyś robić w przyszłości?
Mieszkać w LA hahha :D Być mechanikiem w LA :D
Nasze pytania :
1.Ile miałaś lat kiedy pierwszy raz się zakochałaś?
2.Ostatnio przeczytana przez Ciebie książka?
3.Ile blogów posiadasz?
4.Grasz na jakimś instrumencie?
5.Ile miałaś lat kiedy się dowiedziałaś że święty Mikołaj nie istnieje?
6.Ulubiony rodzaj muzyki?
7.Kolor ścian w pokoju?
8.Kto z osób w twoim otoczeniu wiem o tym że piszesz?
9.Co Cię inspiruje do pisania?
10.Jak masz na drugie imię?
11.Ile masz wzrostu?
Nasze nominacje:
1. http://sempiternal1949.blogspot.com/ ~Magda Kwiecińska
2.http://days-are-numbered.blogspot.com/ ~The Prophet . †
czwartek, 1 sierpnia 2013
Zapraszam ;D
http://ohhdoneforyou.blogspot.com/
Pozdrawiam,Purdy Girl :D
środa, 31 lipca 2013
Liebster Award
Zasady: Nominacja do „Liebster Award” jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kolejne kilka osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Dlatego że jesteśmy dwie moje odpowiedzi(Purdy Girl/Cassie) będą kolorowe :D
1. JAK MASZ NA IMIĘ?
Agnieszka,Weronika
2. CO FASCYNUJE CIĘ W ŚWIECIE?
Praktycznie nic,Muzyka,natura praktycznie wszystko :D
3. MASZ JAKIEŚ ZWIERZĘ / KWIATKA?
Zwierze(kota i psa),Zwierze(koty i psy)
4.CO ZAINSPIROWAŁO CI, DO PISANIA TWOJEGO OPOWIADANIA.
The Deviant ROZKAZAŁ przerzucić moje "opowiadania" z zeszytu na bloga :P ,W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów na bloga,ale sama nie miałam odwagi zacząć pisać :D
5. JAKICH ZESPOŁÓW GŁÓWNIE SŁUCHASZ I NA ILE TOLERUJESZ INNE GATUNKI?
Black Veil Brides , Bring me the horizon, Falling In Reverse. Na 80 %.Black Veil Brides,Rammstein,AC/DC,One Direction i Tokio Hotel.Jak widać po tym czego słucham toleruje w 100% :D
6.CO PRZEMAWIA DO CIEBIE NAJBARDZIEJ W TYM SZARYM ŚWIECIE RZECZYWISTOŚCI?
Em....nic.Hmm...nie mam zielonego pojęcia :D
7. CZY LUBISZ MARZYĆ? JEŚLI TAK TO O CZYM NAJCZĘŚCIEJ?
Lubię , ale o czym... nie powiem :D Lubie i to bardzo o tym żeby wydarzenia z naszego bloga były dla mnie rzeczywistością :D
8.CZY MASZ SWÓJ AUTORYTET / POSTAĆ NA KTÓREJ SIĘ WZORUJESZ? JEŚLI TAK TO KIM ONA/ON JEST I DLACZEGO?
Niee.Ja też nie mam :D
9.BOISZ SIĘ CZEGOŚ?
Ketchupu Jake'a ! :-O nie no żart :D ciemności ;_; Cholernie boje się żab ;_;
10. GDYBYŚ MUSIAŁA WYBRAĆ POMIĘDZY MIŁOŚCIĄ, SZCZĘŚCIEM, PIENIĘDZMI , ZDROWIEM A PRZYJACIÓŁMI CO BYŚ WYBRAŁA?
Przyjaciele,również przyjaciele
11. CO CHCIAŁABYŚ ROBIĆ W PRZYSZŁOŚCI?
Mieszkać w La,no oczywiście że zamieszkać w LA :D
Nasze pytania :
1.Ulubiony film...?
2.Jakich gatunków muzyki słuchasz?
3.Ulubiony wokalista....?
4.Ulubiony kolor...?
5.Co Cię inspiruje?
6.Kiedy masz urodziny?
7.Ile masz lat?
8.Czego w ludziach nie lubisz?
9.Co Cię najbardziej cieszy?
10.Jaką masz ksywkę?
11.Gdzie mieszkasz?
Osoby które nominujemy:
1. http://rebel-love-song-by-ana.blogspot.com/ ~Ana
2. http://sorisefromtheashes.blogspot.com/?m=0 ~Jamruszka jestę
3. http://the-story-of-the-wild-ones.blogspot.com/ ~Nathalie.
4. http://o-bvb-blog.blogspot.com/ ~Carolyn Biersack
Przepraszamy że tak późno :D
Rozdział 8
Spojrzałam na siebie i co? Jestem w samej bieliźnie i do tego umazana jakąś farbą.No nic.Podniosłam się z podłogi i zobaczyłam chłopków śpiących w pokoju.Najbliżej mnie spał Ash,więc on najszybciej został obudzony.
-Jezu,daj mi spać!Ale mnie głowa boli!-
-Nie jestem Jezus tylko Carly,a spać wam i tak nie dam!-krzyknęłam mu do ucha.
-Głowa mnie boli!Proszę daj spać-
-Chodź do kuchni.Znam sposób na kaca-posłałam mu słodki uśmiech.-Chłopaki wstawać!
-Nie, głowa mnie boli!-
-Mnie też!-
-I mnie też!-
-Boże z wami jest gorzej niż z dziećmi.Ash proszę doprowadźcie salon do porządku ,a ja wam zrobię lekarstwo na kaca- uśmiechnęłam się do niego najładniej jak potrafiłam.
-No dobra.Chłopaki ruszać dupy i do roboty- chłopcy powoli podnieśli się z miejsc w których spali.Już wchodziłam do kuchni,kiedy usłyszałam głos CC'ego.
-Co tu robi moja kamera?Ja jej z pokoju nie ruszałem.Przyznać się kto wlazł mi do pokoju i ją zabrał?!-
-CC.Chwila.Jest tam coś nagrane?-zapytałam
-No coś jest.Poczekajcie podłącze do telewizora- po chwili oglądaliśmy filmik z imprezy.
-Ej,a gdzie jest Andy i Cassie?-
-Może śpią u niego w pokoju.A teraz siedź cicho i oglądaj- dostałam rozkaz od pana Purdy'ego.Nic specjalnego się tam nie działo.Dużo alkoholu i wygłupy.Po jakimś czasie któryś z chłopków wpadł na pomysł zagrania w butelkę.Pierwsze wyzwanie dostała Cass,miała pocałować Andy'ego.Zrobili to tak jak by od miesięcy byli parą.Następne zadania mieli chłopcy.W końcu wypadło na mnie.Miałam się rozebrać i chłopcy mieli mnie umazać farbą.Nie rozumiałam tego zadania.No ale alkohol robił swoje i się zgodziłam.W trakcie kiedy Jake i Ashley mnie malowali, w tle zobaczyliśmy jak Andy i Cassie idą na górę.
-No to już wiemy gdzie są-jak tylko wypowiedziałam te słowa usłyszeliśmy pisk i huk z góry.Po sekundzie byliśmy w pokoju Andy'ego.Chłopka siedział na podłodze,a moja przyjaciółka na łóżku okryta kocem.
-Czyy,czy my to zrobiliśmy-pierwszy raz widziałam ją wystraszoną.
-Chyba tak-dziewczyna skryła twarz w dłoniach.Nie wiedziałam co się dzieje,ona była pierwszy raz załamana.
-Możecie wyjść?Prosze-powiedziałam
-No pewnie-chłopcy opuścili pokój-Cassie czemu jesteś smutna?-
-Czemu?!Bo się z nim przespałam!Po pierwsze ja go nawet nie znam,po drugie jak to wygląda?!Że jestem puszczalska i od razu pcham się facetom do łóżka i po trzecie ty nic nie wiesz!!-tym to mnie zaszokowała.Nigdy się tak nie zachowywała,znaczy w stosunku do mnie.Kiedy Cass się ubrała ktoś zapukał do drzwi i delikatnie je uchylił.
-Mogę?-
-Czego chcesz?!-syknęła na Andy'ego Cassie.
-Chciałem Cię przeprosić bo.....-widać nie dane mu było dokończyć.
-Chciałeś przeprosić?!Jak myślisz co mi to da?!W dupie mam twoje przeprosiny!-boże co się z nią dzieje.
-Ale Cass....-
-Nie ma "ale Cass"!Wiesz jak ja się czuje?! Jak zwykła szmata!-Andy spuścił głowę w duł i wyszedł,smutny z pokoju.Żal mi się chłopka zrobiło,Cassie przesadziła i to bardzo.
*******tydzień później******
***oczami Jinxx'a***
Dziewczyny od czasu pamiętnej imprezy cały czas piją.Martwię się o nie.Cass i Andy w ogóle ze sobą nie gadają.Przez ten tydzień nie wydarzyło się nic specjalnego,oprócz tego że poznaliśmy chłopka Cassie,Matt'a.Kiedy Carly się tym dowiedziała była bardzo zdziwiona,ale nie chciała nam powiedzieć czemu.Właśnie siedziałem w kuchni kiedy w pomieszczaniu pojawił się Andy.
-Rozmawiałeś z Cass od czasu tej imprezy?-
-Nie.Ona nie chce ze mą gadać-
-A próbowałeś?-
-Tak,ale powiedziała że przeze mnie czuje się zwykłą szmatą-
-Andy,ale spróbuj jej to wytłumaczyć,że to nie tylko jej wina-
-Próbowałem.Ale ciężko mi jest o tym mówić.Bo co mam tak w prawdzie powiedzieć?''Sorry że się przespałem z tobą?''-
-Co zrobiłeś?!-za drzwi wyszła Juliet.
--------------------------------------------------------------------
Dziękujemy za ponad 1000 wejść i ponad 40 komentarzy.Mam nadzieje że się podoba :D Przepraszam za wszystkie błędy.Do następnej notki :DD
czwartek, 25 lipca 2013
Rozdział 7
***oczami Carly***
Kurde Jake darł się z dołu a mi łeb pęka. Ciekawe co oni tam chcą od nas teraz. Co mamy robić za sprzątaczki i sprzątać po nich? Eee no bez przesady...Podniosłam swoją zacną dupcię i poszłam na dół. Cassie tez już szła.
-wiesz co oni mogą chcieć?
-nie, własnie nie
-a dupa , idziemy
-taaa...
Szłyśmy po schodach i widziałyśmy zespół w salonie. Każdy stał na baczność z dziwnymi minami patrząc się na nas.
-kurwa my coś zrobiłyśmy?-szepnęłam
-eeeeee...
To było trochę dziwne.
-nie bójcie się. Chodzcie tu.
Andy nas wołał. Jake stał jakiś taki zły.
-która z was wpierdoliła mój ketchup ?!?!?!-wydarł się Jake
Nas obie zatkało , przecież żadna z nas nie wjebała mu ketchupu.
-ale o czym ty mówisz?-zapytałam
-a o tym... że mi cholera pół centymetra ketchupu zniknęło !!!
Ja pierdole o jakim on ketchupie pierdoli ? Ja żadnego kurwa ketchupu nie ruszałam.
-Jake kurwa ja żadnego ketchupu nie ruszałam !!!!!!!-wydarłam się.
Chłopcy dziwnie patrzyli na Jake'a , a on się tylko śmiał. We mnie złość normalnie się gotowała.
-dobra żartowałem dziewczyny.
-oj przegiąłeś pałe...-powiedziała Cass
-ooooo !! A czyją?-wydzierał się Ashley.
Ja stałam z otwartymi ustami i gapiłam się na niego.
-boże z kim ja spałam?
-jak to z kim ? Ze mną panienko , z panem Ashley'em Purdy. Najseksowniejszym facetem na tym świecie.
-chyba chciałeś powiedzieć najseksowniejszym psem na baby...
Po tych słowach Ashley udał obrażonego a CC leżał na podłodze i się nie ruszał.
-kurwa CC co jest ?!
Obkręciliśmy go i jebliśmy śmiechem. CC płakał ze śmiechu , ogarnął się, wstał i podszedł do Ashley'a.
-hau hau hauuuuu !! Wrrrr ! Hau hau hauuuu !!
Patrzyliśmy na nich ze łzami w oczach , a Ashley z mordem na CC'ego.
-jeszcze raz...-warknął Ashley
-hau! hau! haaaau !
Śmialiśmy się bez końca. Mi łzy ciurkiem po policzkach leciały ze śmiechu.
-do...do...doo...dobra! Już ogar.-krzyknął Andy śmiejąc się
To nic , że Andy coś mówił. Dalej się śmialiśmy.
-nie no już spokój. Mieliśmy pogadać z dziewczynami.-mówił Jinxx już w miarę ogarnięty.
Wszyscy już się uspokoiliśmy. Ashley usiadł na kanapie obrażony na wszystkich , najbardziej na mnie i na CC'ego.
-o czym chcieliście gadać?-zapytałyśmy
-em... no o waszym uzależnieniu...tym ogólnym
Spojrzałyśmy tylko na siebie i spuściłyśmy głowy w dół. Zawsze nam było ciężko o tym mówić. ale skoro chcą o tym wiedzieć.
-te uzależnienie jest słabe. Nie jesteśmy tak ostro uzależnione.-skłamała Cassie
-tak , to nic takiego.
Chłopcy tak jakby tego nie łyknęli. Andy patrzył na nas dziwnym wzrokiem.
-ale dziewczyny... na pewno ?
-tak Andy na pewno.
-no to ulżyło nam.-odezwał sie Ashley
-ja pierdole !!!! Spermoplujka się odezwała!!-wydarł sie Jinxx
-kurwa zejdzcie w końcu ze mnie !!!!
-a kto na tobie siedzi?-zapytał Andy
-wy wszyscy !!
-hmm... ja siedzę obok dziewczyn..
-ja na nim siedze.-wydarł się CC , który po chwili leżał na Ashley'u.
-złaś ze mnie tu połechtana mendo!!-wydarł się Ash.
Ha ha ha po tych słowach jebliśmy śmiechem na cały salon. Nawet nie usłyszeliśmy na początku dzwonka do drzwi.
-ee ktoś chyba dzwoni do drzwi.-powiedziałam.
-ja pójdę sprawdzić.
Andy poszedł zobaczyć kto to , a my dalej śmialiśmy się z Ashley'a. Ten wkurwiony zrzucił CC'ego na podłogę , wstał z kanapy i poszedł na górę.
-Carly !! Dzisiaj śpisz na kanapie !!!-wydarł się.
-no i dobra !!!!
Po paru minutach przyszedł Andy.
-gdzie jest Ashley ?
-poszedł do siebie no i Carly ma spać w salonie.-powiedział obolały CC
-ja mu dam w salonie....-warknął
-dobra nic mi się nie stanie... Andy , a kto to był?
-policja.
Każdy usiadł jak porażony prądem.
-co chcieli?
-ktoś nasłał ich, bo zakłócaliśmy spokój.
-eee... za takie coś pf...
Andy się uśmiechnął.
-to co robimy impreze !!!-krzyknął Jake
Każdy się na niego popatrzył jak na kretyna. Szczególnie Andy.
-to nie robimy ?-zapytał ze spuszczoną głową.
-robimy.-powiedział zadziornie Andy.
-ooo nie... boje się już.-odezwała się Cassie.
Ja natomiast zaczęłam się brechtać jak przyćpana.
-to ja idę po Ashley'a.
Podniosłam tyłek i weszłam po schodach na górę. Zapukałam do drzwi Ashley'a.
-zostawcie mnie !
-Ashley to ja Carly , chodź imprezę będziemy robić.
Usłyszałam przekręcany zamek i nagle w drzwiach był Ash. Złapał mnie w pasie i szybko pocałował.
-Upsss...
-Ash co to było?
Nie odpowiedział mi. Zwiał. No nic , zejdę na dół i coś zrobię. Jak już byłam na dole , nikogo prawie nie było , nie no dobra był Andy i Ashley.
-gdzie reszta ?
-Jake i CC pojechali po jakieś jedzenie , a Cassie z Jinxx'em po alkohol.
-yhymmm...
Minęła godzina i wszyscy już byli. Ashley jakiś taki nieobecny był. Dziwne... Po 2 godzinach impreza się rozkręcała. Razem z Cassie lałyśmy do siebie litry alkoholu. Chłopcy byli też już wzięci. Siedzieliśmy do późnej nocy.
*****następny dzień*****
Obudziłam się z ostrym bólem i najpierw rozejrzałam się po salonie.
-ja pierdole co tu się działo ?!
Ale to jeszcze nic. Spojrzałam na siebie i co ? ....
--------------------------------------
Jeeee ;D wróciłam i macie ode mnie rozdział. Tak rozdział jest szkoda , że nudny i bez sensu --,-- choroba mnie trochę wykończyła i wiecie ^^
~Elizabeth
poniedziałek, 22 lipca 2013
Przepraszamy...
niedziela, 21 lipca 2013
Rozdział 6
W nocy obudziły mnie grzmoty.Nigdy nie bałam się burzy,ale w obcym miejscu trudno było mi zasnąć.Powoli zwlekłam się z łóżka i wzięłam z torby aparat.Jedną z niewielu rzeczy elektronicznych jakie wzięłam z domu Usiadłam na parapecie i zaczęłam robić zdjęcia.Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.Odpowiedziałam ledwie słyszalnym "proszę",a drzwi się po woli otworzyły.
-Hej.Nie przeszkadzam?-
-Jak widzisz nie.A więc drogi panie Andy co cię do mnie sprowadza?-chłopak spojrzał na mnie z rozbawieniem i usiadł na łóżku.
-Przyszyłem zobaczyć czy śpisz-powili odeszłam z okna,odłożyłam aparat ma stolik i usiadłam koło chłopaka.
-No widzisz jednak nie śpię.Zasnąć nie mogę-zrobiłam smutną minę.
-O widzę że ktoś się burzy boi- zaczął się ze mnie śmiać.
-Nie boje się tylko w obcym miejscu trudno mi zasnąć-
-A wiesz że znam na to dobry sposób.Połóż się i zamknij oczy-
-Co ty chcesz mi zrobić?-
I sing this song at funerals, no rush.
These lyrics heard a thousand times, just plush.
Baby boy you've held so tightly,
This pain it visits almost nightly
Missing hotel beds,
I feel your touch.
A patient of eternity, my crush.
A universal still, no rust.
No dust will ever grow on this frame,
One million years, I will say your name.
I love you more than I can ever scream.
I said I loved you as I left you.
Regrets still haunt my hollow head
I promised you,I will see you again, again.
-Dzień dobry-
-O hej!Jak się spało?-
-Nie było źle,tylko trochę burza przeszkadzała-
-Na szczęście nie są tu często.Mam nadzieje że lubicie naleśniki?-
-No pewnie!-
-O to dobrze.A może wiesz gdzie jest Ash?-
-Nie,a dlaczego?Coś się stało?-
-Nie tylko miał spać w salonie,a twoja koleżanka w jego pokoju,a teraz go nie ma- nagle usłyszeliśmy jak stado koni zbiega po schodach.Do pomieszczenia wpadli CC,Jake i Andy.
-Nie zgadniecie z kim śpi Ash!-
-No zaskocz nas-powiedział Jinxx,pacząc na nich jak na idiotów.
-No z Carly- odpowiedział CC dziwnie na mnie patrząc.
-Mam coś na twarzy?-zapytałam trochę zirytrowana.
-Ty się urodziłaś z takimi włosami?-zapytał,na co reszta wybuchła śmiechem.
-Tak.Urodziłam się z fioletowo-niebieskimi włosami-powiedziałam z sarkazmem , co wywołało kolejną salwę śmiechu.Nagle zaczął grać mój telefon.Chłopcy spojrzeli na mnie ze śmiechem,ponieważ moimi dzwonkiem była piosenka Fallen Angels.
-No co?Nawet piosenki na dzwonku nie można mieć?- westchnęłam i odebrałam telefon.
****rozmowa telefoniczna***
C-Halo! Peter,stało się coś?Zawsze dzwonisz do Carly-
P-Dziewczyno spokojnie,nic się nie stało.Dzwonie do ciebie bo moja kochana siostra nie odbiera telefonu.Wiesz co z nią jest?-
C-Wiem.Śpi jeszcze.
P-A to spoko.Słyszałem o tym że zwiałyście z ośrodka.
C-Skąd to wiesz?!
P-Baba stamtąd dzwoniła i powiedziała.Rodzice się trochę zdenerwowali.Siedzą teraz u nas i ustalają gdzie jesteście.A tak właściwie to gdzie jesteście?
C-Wiesz co powiemy ci kiedy indziej.A teraz musze już kończyć
Po chhwili wszyscy jedliśmy już śniadanie,z wyjątkiem Carly która była nie obecna.
-Ej co się dzieje?-powiedział Ash patrząc na dziewczynę.
-Macie jakiś alkohol?
-Co ale po co?-
-Takie małe uzależnienie.Jak ona się nie napije to tak będzie-
-Ale jak to ona jest uzależniona?-
-No nie tylko ona.Po mnie tak nie widać,ale jak nie pije to coś ze mną jest nie tak.-
-Okej...w lodówce-powiedział Jinxx-Ale jeszcze o tym pogadamy-
Otwarłam lodówkę i zaniemówiłam
-Chłopcy po co wam 15 butelek ketchupu?-
-Nie ruszaj!To moje-odezwał się groźnie Jake,tak że mnie trochę wystraszyłam.Nic nie mówiąc wziełam wódkę,nalałam prawię pełną szklankę i postawiłam przed przyjaciółką a ta jednym sprawnym ruchem opróżniła naczynie.Widziałam po chłopakach że są w niezłym szoku.Reszta dnia minęła spokojnie.Poznaliśmy się lepiej itp.Siedziałam w pokoju kiedy usłyszałam z dołu krzyk Jake.
-Dziewczyny szybko do salonu.Musimy pogadać-nie wiedziałam o co im chodzi więc wolno poszłam do wskazanego wcześniejszej pomieszczania.
-----------------------------------------------------
I jak wam się podoba?Przepraszam że tak długo,ale mam dużo na głowie.Tu organizowanie imprezy urodzinowej tu goście przyjeżdżają, tu się na wyjazd trzeba spakować.Po prostu nie wyrabiam.Chciałam was przeprosić za błędy w pisowni ;/ No ale nic rozdział według mnie do dupy.To do następnej notki ;*
czwartek, 18 lipca 2013
Rozdział 5
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom... Przed nami stał Christian Coma z Black Veil Brides ! Moje oczy zrobiły się większe , tak samo jak Carly.
-Nic wam nie jest?-zapytał
Za nim stała jeszcze czwórka zespołu. Stali i wpatrywali się w nas.
-Dziewczyny? Wszystko okey ?
-Em tak tak , przepraszamy.
-Za co? Nie macie za co przepraszać.-uśmiechnął się CC.
-No to dziękujemy za uratowanie , być może życia.-powiedziałam
-Oj nie macie za co. Po prosu nie lubimy patrzeć jak takie dziewczyny jak wy są krzywdzone przez takich pojebusów.
CC był najbliżej nas , reszta stała trochę dalej. Było ciemno i zimno , nie miałyśmy gdzie się podziać.
-Macie gdzie nocować?-zapytał Andy
-Em... No właśnie nie.-powiedziałyśmy ze smutkiem.
CC odwrócił się do chłopców i wskazał gestem , że muszą pogadać.
-Poczekajcie tutaj , dobrze?
-Em , okey.
Christian odszedł od nas kawałek z resztą bandy. Ja razem z Carly usiadłyśmy dalej na ławce i czekałyśmy.
-Czy ty dobrze widzisz?-szepnęła Carly
-Ale , że co?
-No Black Veil Brides...
Ta to dalej była w szoku chyba. No dobra... Sama jeszcze nie mogłam uwierzyć , że oni tu są , obok nas.
Nie wiem o czym oni mogli by tam tak długo rozmawiać. Po 15 minutach podszedł CC , a za nim Andy i Jake. Podnieśli nasze bagaże.
-E , co wy robicie?!-zapytałam
-Idziecie do nas przenocować , nie zostaniecie tu w tym parku w samym środku nocy.-odezwał się Jake.
Nie miałam siły się sprzeciwiać , Carly już nawet przysnęła na ławce.
-Ja ją wezmę.
A chciałam ja obudzić. Ashley podniósł ją tak delikatnie , że na pewno nie wie , że jest niesiona przez basistę ulubionej kapeli. Jechaliśmy samochodem do ich domu. Ashley trzymał w ramionach śpiąca Carly , a ja siedziałam między Jake'em , a Jinxx'em. Powieki już miałam tak ciężkie , że usypiałam.
-Połóż się na moich kolanach , widzę , że jesteś senna.-powiedział Jinxx
Od tamtej pory dopiero teraz się odezwał.
-Nie obrazisz się , prawda?
-Nie no co ty.
Wygodnie ułożyłam się na jego kolanach i popadłam w głęboki sen. Obudziła mnie jakaś kłótnia. Podniosłam się i zobaczyłam , że spałam w salonie. Chyba w ich domu. Powoli wstałam i poszłam za głosami.
-Carly śpi u mnie !-wrzeszczał Ashley
-Nie bo u mnie !-wydarł się Jake
-Zamknąć się!!!-krzyknął Andy
Nastała cisza. Ja stałam tak by mnie nie zauważyli i czekałam na dalszy ciąg kłótni.
-Ale i tak Carly śpi u mnie.
-Dobra ! Za to u mnie Cassie.-powiedział Jake.
-A ty chyba sobie kpisz.-warknął Andy.- Cassie śpi u mnie i chuj !
Nie no ta kłótnia była niepotrzebna. Weszłam do kuchni , by przestali się kłócić.
-Ej , chłopaki nie kłóćcie się!
Chłopcy stali jakby ich zamurowało.
-O co wy się do cholery kłócicie?
-Em... Słyszałaś to?-zapytali
-Tak , słyszałam.
Popatrzyli po sobie i spuścili głowy.
-I co wam znowu?!
-No bo , ja chcę żeby Carly spała w moim pokoju.-szeptał Ashley
-No to jak chcesz to niech tam śpi.
Ashley miał zaciesz jak małe dziecko.
-A ty gdzie chcesz?-zapytał Andy.
-Ja mogę spać w salonie , mi to wszystko jedno.
-Ha chyba śnisz , idziesz do mojego pokoju i tam wygodnie śpisz.
-Oj no dobrze Andziulku.-powiedziałam i wystawiłam język.- Ej , a ty gdzie będziesz spał?
-Ja położę się w pokoju Jinxx'a na materacu.
-Em ... No okey.
Ashley wyszedł z kuchni i poszedł zanieść Carly , która spała obok mnie w salonie. Całkiem miło z ich strony , że nas przygarnęli na tę noc.
-Cassie?
-Taak?
-Zaprowadzić cię do pokoju?
-Pewnie.
Andy prowadził mnie po schodach na górę do swojego pokoju. Po paru chwilach byłam już na jego łóżku wtulona w poduszkę. Byłam zbyt zmęczona by iść się wykąpać. Usnęłam nie wiadomo kiedy.
***oczami Carly***
Czułam , że już na prawdę długo śpię. W moich uszach słychać było pioruny , a w oczach odbijały się błyskawice. Nie bałam się się burzy więc wolę spać dalej. Odwróciłam się na drugi bok i na chwilę otworzyłam oczy zamknęłam i ... znowu otworzyłam.
-What the fuck?!?!?!
Krzyknęłam i spadłam z ... łóżka? Gdzie ja jestem? Nagle ten ktoś szybko wstał z pluszowym misiem w dłoniach i podleciał do mnie.
-Wszystko okey?
Boże , przecież to Ashley ! Skąd ja się tu wzięłam?!
-Em , tak. A co ja robię u ciebie w pokoju z tobą w łóżku?
-Cały czas spałaś to nie wiesz skąd się tu wzięłaś.
Nastała grobowa cisza. Nagle ostro zagrzmiało.
-Aaaaaaaaaaaaaaa!-krzyknął Ash i przytulił się do mnie.
-Em , a teraz ja się zapytam. Wszystko okey?
-Tak , to znaczy nie. Boję się burzy i dlatego jestem tutaj , miałem spać w salonie.
-Aaaa , okey. A opowiesz mi w skrócie , co ja tu robię?
-No okey. Zasnęłaś na ławce w parku , powiedzieliśmy Cassie , że zabieramy was do nas do domu. Cassie się zgodziła , bo nie miała szans na wygraną. Potem kłóciliśmy się z chłopcami o to , która z was u kogo śpi , wyszło na to , ze ty w moim pokoju , a Cassie u Andy'ego. Andy u CC'ego , a ja w salonie. No , a że jest burza pomyślałem , ze się nie obrazisz jak jedną noc prześpię z tobą. Wiesz ... Ja się okropnie boję burzy.
-Rozumiem , rozumiem. To teraz już wszystko wiem.
-A nie masz mi za złe , że się tu położyłem?
-Nie no co ty. Po prostu boisz się , ja akurat nie.
Ashley uśmiechnął się do mnie. A ja nie będę gorsza i odwzajemniłam go.
-Idź dalej spać.-powiedział Ashley.
-No , a ty?
-Ja jakoś chyba zejdę do salonu i tam będę spać z moim misiem.
-O nie , jak się boisz to śpisz tu.
Położyliśmy się wygodnie. Ja sama , a Ashley z misiem pysiem.
-A jak będzie bardzo grzmiało to i mogę się do ciebie przytulić?
-Eheeem.-odpowiedziałam.
A co , niech się przytula. Mi to nie przeszkadza , ale na początku to mnie on wystraszył. Nie mogłam coś usnąć , burza była coraz głośniejsza. Czułam , że Ashley się trzęsie ze strachu.
-Ashley , jest okey?
-Jo się boim.
-To się przytul.
Ashley pośpiesznie wykonał ten ruch. A ja już wtedy nie miałam problemu z uśnięciem i zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------
Baaa ;D macie tutaj dłuuższy rozdział ;D
Mamy nadzieję , że się choć trooszku podoba ^^
Dziękujemy za te ponad 500 wyświetleń ^^ i za wszystkie komentarze ;*
~Elizabeth